Robertson: wspólna akcja NATO zależy od USA
NATO oświadczyło w środę, że uzna wtorkowe ataki w
Nowym Jorku i Waszyngtonie za atak na wszystkich sojuszników,
jeżeli okaże się, że były one
kierowane z zagranicy.
Po całej dobie narad między sojusznikami Rada NATO wydała w tej sprawie oświadczenie, odczytane przez sekretarza generalnego George'a Robertsona.
Rada uzgodniła, że - jeżeli zostanie ustalone, iż był to atak kierowany z zagranicy przeciwko Stanom Zjednoczonym - będzie uważany za działanie objęte artykułem 5. Traktatu Waszyngtońskiego, który głosi, że atak zbrojny na jednego lub większą liczbę sojuszników w Europie lub Ameryce Północnej będzie uważany za atak na nich wszystkich.
Robertson przyznał, że jest to pierwszy w historii przypadek, w którym Sojusz tak wyraźnie zapowiada odwołanie się do artykułu 5. O deklarację wnioskowały Stany Zjednoczone.
Według dyplomatów narady sojuszników przedłużyły się w środę wskutek żądania niektórych z nich, żeby wszyscy jasno zobowiązali się, że podjęcie wszelkich działań, zwłaszcza o charakterze zbrojnym, będzie poprzedzone dalszymi konsultacjami.
_ Takim krajom jak Francja, Niemcy czy Belgia chodziło o to, by wyrazić solidarność ze Stanami Zjednoczonymi, ale nie dawać im czeku in blanco, zwłaszcza że nie wiadomo, kto był sprawcą i inicjatorem zamachów. Absolutnie nie oznacza to więc automatycznego zobowiązania do użycia siły ani tego, że NATO jest w stanie wojny_ - powiedział eden z dyplomatów NATO.
Sojusz w sposób jednoznaczny wykazał _ bezwarunkową spójność oraz solidarność wobec ataku na USA_ - oświadczył polski MSZ po decyzji Rady Północno-Atlantyckiej w związku z atakiem terrorystycznym na terytorium USA.
Sojusz w ten sposób jednoznacznie wykazał swoją bezwarunkową spójność oraz solidarność wobec ataku na Stany Zjednoczone. Zaprezentował też gotowość do takiego sojuszniczego wsparcia i pomocy dla USA, jakie mogą być potrzebne w następstwie tych barbarzyńskich aktów.(mon)