Ricky Martin zawojował Operę Leśną
Wiele gwiazd śpiewało w Sopocie, ale z żadną jeszcze takiego cyrku nie było jak z Ricky Martinem. Podczas wczorajszej próby latynoskiej gwiazdy Opera Leśna przypominała twierdzę. Dziennikarze musieli wchodzić na jej teren specjalnym wejściem, a potem aż do wyjazdu wokalisty byli "więźniami" biura prasowego.
24.08.2003 13:40
- Takie są wymagania kontraktu. Nie chciałbym, żeby jakaś stacja znalazła potem w Internecie, że tak Ricky śpiewa naprawdę, a wszystko inne było oszukane - mówił dyrektor I Programu TVP, Sławomir Zieliński. Konferencja prasowa trwała niecałe pół godziny. Wcześniej przez godzinę instruowano fotoreporterów, gdzie mają stać i jak długo mogą robić zdjęcia. Gwiazdor w asyście dziesięcioosobowej ochrony przyznał, że w nocy z piątku na sobotę balował w jednym z sopockich klubów. Dziennikarce, która go o to zapytała pogroził ze śmiechem palcem. - Nie usłyszałem tam ani jednej swojej piosenki. To trzeba jakoś nadrobić - mówił ze śmiechem. - Strasznie się za to wypociłem, tańczyłem jak szalony.
Koncert przed sopocką publicznością piosenkarz określił jako "ostatni przystanek przed powrotem do domu". - To będzie koncert pełen pasji i adrenaliny - zapowiedział. Ricky Martin obiecał też, że może zaśpiewa kiedyś z Kayah, która poprzedzała wczoraj wieczorem jego występ. Tylko czy Kayah będzie chciała...
Ryszarda Wojciechowska