Rice w Libii: USA nie mają "stałych wrogów"
Sekretarz stanu USA Condoleezza Rice po przylocie do Trypolisu powiedziała, że jej wizyta w Libii dowodzi, iż Waszyngton nie ma "stałych wrogów".
05.09.2008 | aktual.: 05.09.2008 18:54
Moja wizyta pokazuje, że USA nie mają stałych wrogów. Pokazuje też, że kiedy kraje są przygotowane do strategicznych zmian, USA są przygotowane na odpowiedź. Szczerze mówiąc nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek odwiedzę Libię - powiedziała Rice. Ta wizyta potwierdza też, jak daleko zaszły stosunki amerykańsko-libijskie. I jest to początek, a nie koniec historii - dodała.
Podczas krótkiego pobytu, pierwszej od 1953 roku wizyty amerykańskiego sekretarza stanu USA w Libii, Rice spotka się z libijskim przywódcą Muammarem Kadafim, nazywanym niegdyś przez prezydenta Ronalda Reagana "wściekłym psem Bliskiego Wschodu". Rice rozmawiać z Kadafim będzie m.in. o "poważnej" roli Libii w uregulowaniu konfliktu w Sudanie.
Podróż ta jest wyraźnym znakiem ocieplenia w stosunkach amerykańsko-libijskich. Rozpoczęło się ono w 2003 roku od porzucenia przez Kadafiego programu produkcji broni masowego rażenia.
John Foster Dulles, sekretarz stanu USA, był ostatnim czołowym amerykańskim dyplomatą, który w maju 1953 roku złożył wizytę w Libii.
Kadafi nie raz wypowiadał się w bardzo ciepłych słowach o amerykańskiej sekretarz stanu.
Wspieram moją kochaną czarną afrykańską kobietę. Podziwiam ją i jestem bardzo dumny, w jaki sposób wydaje polecenia arabskim przywódcom. Jestem z niej dumny, ponieważ jest czarną kobietą o afrykańskim rodowodzie - mówił w ubiegłym roku w wywiadzie dla stacji telewizyjnej Al-Dżazira.
Po wizycie w Trypolisie Rice odwiedzi Tunezję, Algierię i Maroko. Do kraju wróci w niedzielę.