ŚwiatRice: USA przestrzegają prawa i nie torturują więźniów

Rice: USA przestrzegają prawa i nie torturują więźniów

Sekretarz stanu USA Condoleezza Rice zapewniła w Berlinie, że prowadząc walkę z międzynarodowym
terroryzmem Stany Zjednoczone nie naruszają suwerenności swoich
partnerów i przestrzegają amerykańskich ustaw zgodnie z
międzynarodowymi zobowiązaniami.

Rice: USA przestrzegają prawa i nie torturują więźniów
Źródło zdjęć: © AFP

06.12.2005 | aktual.: 06.12.2005 14:18

Stany Zjednoczone nie tolerują tortur. Stosowanie tortur, czy też samo ich planowanie jest niezgodne z amerykańskim prawem - powiedziała Rice na konferencji prasowej po spotkaniu z kanclerz Niemiec Angelą Merkel.

Stolica Niemiec jest pierwszym etapem podróży niemieckiej minister spraw zagranicznych. Rozmowa z Merkel trwała 50 minut. Wcześniej Rice spotkała się z niemieckim ministrem spraw zagranicznych Frankiem-Walterem Steinmeierem. Z Berlina Rice uda się do Bukaresztu, a następnie do Kijowa i Brukseli.

Niemiecką opinię publiczną zbulwersowały doniesienia mediów o wykorzystywaniu przez samoloty CIA niemieckich lotnisk do transportowania więźniów podejrzanych o terroryzm. Zdaniem prasy, na terenie Europy Wschodniej mogą znajdować się zakonspirowane więzienia, w których przesłuchiwani są, a nawet torturowani, islamscy terroryści. W tym kontekście wymienia się Rumunię oraz Polskę. Rządy obu krajów zaprzeczyły tym doniesieniom.

Rice podkreśliła, że współpraca służb wywiadowczych jest konieczna dla zdobywania informacji służących ochronie nie tylko obywateli USA, lecz także krajów europejskich. Zapewniłam, że przestrzegamy suwerenności naszych partnerów - powiedziała Rice dziennikarzom.

Zaapelowała o szacunek dla antyterrorystycznych działań, gdyż "chodzi o wroga, który ma jasny zamiar pozbawienia życia niewinnych osób cywilnych" - tak jak w Nowym Jorku, Londynie, Madrycie, Casablance czy Ammanie. Ameryka ma obowiązek bronienia obywateli za pomocą zgodnych z prawem środków - podkreśliła Rice. W przypadku popełnienia błędów Stany Zjednoczone uczynią wszystko co możliwe, by je naprawić - powiedziała, odpowiadając na pytania dziennikarzy, sekretarz stanu USA.

Niemieckie media zarzucają CIA, że jej agenci porwali w 2004 r. z Macedonii do Afganistanu Niemca libańskiego pochodzenia, Khaleda Masriego. Jak okazało się po pięciu miesiącach, agenci pomylili go z inną poszukiwaną osobą. Jak twierdzi "Washington Post", ówczesny niemiecki minister spraw wewnętrznych Otto Schily dowiedział się już w maju 2004 r. o tym przypadku, nie poinformował jednak o tym opinii publicznej. Dziennik "Sueddeutsche Zeitung" podał we wtorek, że o porwaniu wiedział także ówczesny szef urzędu kanclerskiego, obecnie szef MSZ Frank-Walter Steinmeier. Merkel poinformowała, że Steinmeier przedstawi raport w tej sprawie na forum parlamentarnej komisji kontrolnej. Mimo incydentu z porwaniem oraz rzekomych tajnych lotów CIA Merkel opowiedziała się za bliskim partnerstwem i przyjaźnią ze Stanami Zjednoczonymi.

Kompas mojego rządu w sprawach polityki zagranicznej jest ustawiony w sposób jednoznaczny - powiedziała Merkel po spotkaniu z Condoleezzą Rice. Podkreśliła, że w interesie Niemiec jest zarówno pogłębianie europejskiej integracji, jak również utrzymywanie ścisłego transatlantyckiego partnerstwa. Dla mnie są to dwie strony tego samego medalu - powiedziała Merkel.

Zaznaczyła, że partnerstwo z USA opiera się o wspólne wartości. Dlatego w konfrontacji z terroryzmem, który jest obecnie największym wyzwaniem dla wolnego świata, należy zachować równowagę pomiędzy zdecydowaną walką z terrorystami a stosowanymi środkami, które muszą być zgodne z demokratycznymi zasadami. Służby wywiadowcze są nam potrzebne - podkreśliła Merkel.

Niemiecka opinia publiczna zbulwersowana jest doniesieniami mediów o tajnych lotach samolotów CIA oraz istnieniu zakonspirowanych więzień, w których rzekomo przetrzymywani są podejrzani o terroryzm.

Rice powiedziała dziennikarzom, że przedmiotem rozmowy z niemiecką kanclerz była także sytuacja na Ukrainie i Białorusi, która jest "ostatnią dyktaturą w Europie". Na Ukrainie mamy do czynienia z okresem przejściowym, dlatego konieczna jest wsparcie ze strony UE - uważa sekretarz stanu USA. Nadszedł czas, by odpowiedzialni za przeprowadzenie "pomarańczowej rewolucji" dotrzymali obietnic - dodała Rice.

Jacek Lepiarz

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)