"Rice traci cierpliwość do Rosji"
Sekretarz stanu Condoleezza Rice jest
coraz bardziej zniecierpliwiona zachowaniem Rosji - pisze
"Washington Times", powołując się na amerykańskich dyplomatów
odpowiedzialnych za stosunki z Moskwą.
"Według przedstawicieli administracji amerykańskiej największym problemem jest niezdolność zrozumienia przez rząd rosyjski, że między Rosją a Ameryką nie ma już "gry z sumą zero", jak w okresie zimnej wojny, kiedy wszystko, co jest dobre dla USA, musi być złe dla Rosji. Moskwa nadal wierzy w strefy wpływów" - pisze waszyngtoński dziennik.
Najnowszym powodem frustracji pani Rice były naciski na Ukrainę, którą Kreml usiłował ukarać za prozachodni kurs prezydenta Juszczenki czterokrotną podwyżką cen dostarczanego jej gazu ziemnego.
Szefowa dyplomacji USA powiedziała, że postępowanie Moskwy było "umotywowane politycznie" i, że nie przystoi ono Rosji jako członkowi klubu G-8.
"Niektórzy funkcjonariusze rządu USA mówią, że Rosja wydaje się niezdecydowana, jaką rolę powinna odgrywać na arenie międzynarodowej, co sprawia, że trudno jest się zorientować, kto właściwie kieruje rosyjską polityką zagraniczną" - pisze gazeta.
Ambasada USA w Moskwie skarży się w związku z tym na trudny dostęp swoich dyplomatów - z byłym (do lata ub.r.) ambasadorem Alexandrem Vershbowem włącznie - do prezydenta Putina i jego najbliższych doradców.
Jest to tym większym problemem, że według tych dyplomatów to właśnie Kreml decyduje o rosyjskiej polityce międzynarodowej, a doradca Putina ds. zagranicznych Siergiej Prichodźko "jest uważany za dużo bardziej wpływowego niż były minister spraw zagranicznych Igor Iwanow (za czasów swego urzędowania)".
Ambasador Vershbow przez ponad dwa lata nie mógł uzyskać spotkania z Prichodźką. Obecny szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow natomiast - informuje "Washington Times" - jest w bardzo złych stosunkach z panią Rice.