Reżyser "Good bye, Lenin!" w Polsce
Twórca zgłoszonego przez Niemcy do Oscara
filmu "Good bye, Lenin!" Wolfgang Becker przyjechał do
Polski na uroczystą premierę tego obrazu. Film właśnie wszedł
także na ekrany polskich kin.
14.11.2003 | aktual.: 14.11.2003 15:28
Akcja filmu rozgrywa się w 1989 we wschodnich Niemczech - tuż przed i tuż po upadku muru berlińskiego. Matka filmowego Alexa (Daniel Bruehl), Christiane Kerner (Katrin Sass)
- zagorzała działaczka wierząca w sens istnienia ustroju socjalistycznego - zapada w śpiączkę. Budzi się po upadku muru berlińskiego. W trosce o zdrowie matki syn postanawia jej nie mówić, że system, w który wierzyła, upadł. Alex tworzy dla matki iluzję, że wszystko jest tak, jak dawniej.
Jak mówił reżyser na piątkowej konferencji prasowej, najważniejszym tematem filmu nie jest zjednoczenie Niemiec po upadku muru berlińskiego, ale relacje rodzinne, miłość syna do matki. "Jest to temat uniwersalny, zrozumiały we wszystkich krajach na całym świecie. Gdyby nie to, film nie odniósłby międzynarodowego sukcesu" - podkreślił Wolfgang Becker.
W samych Niemczech film obejrzało już ponad 6 mln widzów. We Francji - ponad milion. Na wprowadzenie "Good bye, Lenin!" do kin zdecydowali się dystrybutorzy z 63 krajów.
W filmie zaznacza się nostalgia za czasami NRD. Jak wyjaśnił Becker, nie jest to jednak nostalgia za bezprawnym, złym systemem politycznym, ale za zewnętrznymi przejawami życia w tym systemie - za pewnymi symbolami, za tym, co było w nim dobre, jak choćby niektóre produkty spożywcze. Reżyser wspomniał, że jako student w Berlinie należał do ruchu lewackiego i że uważał wówczas, iż to, co dzieje się na wschodzie, jest wypaczeniem lewicowych idei.
"Ta nostalgia wypływa z naturalnej potrzeby wspominania dawnych czasów. Po latach piętnowania NRD za to, co było złe w panującym tam reżimie, następuje zwrot ku toczącemu się tam wówczas życiu codziennemu. Życie w tamtej dyktaturze też miało swój pozytywny wymiar. I tam przeżywało się pierwsze miłości, wspaniałe dzieciństwo, miało się cudownych rodziców" - tłumaczył Becker.
Filmowiec zwrócił także uwagę, że film nie jest komedią, jak się go czasem przedstawia, ale raczej tragikomedią. "Są tu elementy melancholijne, a nawet tragiczne. Ludzie nierzadko na tym filmie płaczą. Humor ma tu głębsze podłoże, niż w typowej komedii" - zaznaczył.
Urodzony w 1954 roku Wolfgang Becker to reżyser, operator i scenarzysta. Przed "Good bye, Lenin!" wyreżyserował cztery obrazy, m.in. "Leben ist eine Baustelle" (1997), "Kinderspiele" (1992) i "Schmetterlinge" (1988). Filmy te były nagradzane i wyróżniane m.in. na festiwalach w Berlinie, Locarno, Monachium i Valladolid. Debiut reżysera, "Schmetterlinge", zdobył m.in. honorowego studenckiego Oscara w kategorii filmu nieanglojęzycznego.(iza)