"Rezygnacja Cimoszewicza to zła wiadomość dla SLD"
Rezygnacja Włodzimierza Cimoszewicza z kandydowania na prezydenta to zła wiadomość dla SLD - uważa prof. socjologii Andrzej Rychard. Jego zdaniem, do tej pory kampania prezydencka Cimoszewicza napędzała kampanię parlamentarną SLD.
W tych wyborach to, co się dzieje w kampanii prezydenckiej, napędzało kampanię parlamentarną i SLD traci już te resztki siły napędowej Cimoszewicza - powiedział Rychard.
Dodał, że Cimoszewicz, "chociaż pod koniec tracił siły", wciąż był istotnym kandydatem na prezydenta. Teraz SLD znajdzie się w trudniejszej sytuacji. Traci także zaangażowany w to (w kampanię Cimoszewicza) autorytet prezydenta i żony prezydenta - podkreślił socjolog.
W jego opinii, po rezygnacji Cimoszewicza część jego poparcia przypadnie kandydatowi SdPl na prezydenta Markowi Borowskiemu. Zapewne na dłuższą metę może coś uszczknie z tego Borowski, może jednak doprowadzi to także do powiększenia efektu kuli śniegowej i nabierania jeszcze większego rozpędu przez Donalda Tuska - zaznaczył Rychard.
Nie wykluczył też, że obecnie wśród wyborców nastąpi "moment refleksji". Przynajmniej część polskich wyborców ma tendencję "żałowania ofiary" i do niektórych mogą trafić argumenty Cimoszewicza o tym, że jest ofiarą brudnej kampanii - dodał Rychard.
W opinii Rycharda, wyborcy, którzy będą "żałować" Cimoszewicza, "niekoniecznie muszą dawać swoje głosy na jego przeciwników". Raczej będą głosować na te osoby, które są jemu (Cimoszewiczowi) bliższe, czyli w tym przypadku Borowskiemu. Mogą też zupełnie wycofywać się z uczestnictwa w wyborach, podobnie jak ich kandydat - ocenił socjolog.
Podkreślił, że trudno wnioskować, czy skutkiem wycofania się Cimoszewicza będzie niższa frekwencja w wyborach.
Rychard ocenił, że środowe oświadczenie Cimoszewicza o wycofaniu się z wyborów prezydenckich jest "w takim samym niedobrym stylu, w jak część jego kampanii". Treść i forma tego oświadczenia przekonują, że to była słuszna decyzja (o wycofaniu się z kandydowania) - dodał.
Cimoszewicz oświadczył w środę, że wśród innych kandydatów nie widzi osoby godnej tego urzędu. Dlatego - jak dodał - nie wskaże tym, którzy go popierają, na kogo mają oddać swój głos. Z szacunku dla osób udzielających mi poparcia nie będę udzielał instrukcji kogo powinny poprzeć, choć sam nie widzę osoby godnej tego urzędu - podkreślił. Jeśli Cimoszewicz mówi, że nie widzi nikogo godnego uwagi, mówi w istocie: tylko ja jestem kandydatem godnym uwagi - zaznaczył Rychard.