Rewolucyjny pomysł PiS - będą "fundamentalne zmiany"?
Klub PiS chce, by wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast mogli pełnić swoje funkcje przez maksymalnie dwie kadencje. Projekt w tej sprawie - jak zapowiedział szef klubu PiS Mariusz Błaszczak - trafi do sejmu. "Fundamentalną zmianą", miało by być uniemożliwienie starowania w wyborach osobom, które mają postawione zarzuty prokuratorskie.
21.09.2010 | aktual.: 21.09.2010 15:59
Błaszczak podkreślał na konferencji prasowej, że ograniczenie do dwóch kadencji dotyczy m.in. urzędu prezydenta Polski, a także prezesa Sądu Najwyższego. - Jest to rozwiązanie, które spowoduje, że będą następowały zmiany. Dla społeczności lokalnych niekorzystne jest to, że szefują im osoby którąś kadencję z kolei - ocenił szef klubu PiS.
"Nie będzie możliwości zarządzania zza krat"
Przekonywał też, że jest to niekorzystne ze względu na "ludzkie wypalenie się", ale także ze względu na "brak kontroli społecznej".
Posłanka PiS Beata Kempa podkreśliła, że ograniczenie dotyczyć ma także starosty i marszałka województwa. Jak mówiła, obecnie, ze względu na brak ograniczeń w tej kwestii "wiele być może wartościowych osób" nie chce startować w wyborach, ponieważ są przeświadczone, że nie przebiją się "ze swoją wizją gminy województwa, powiatu".
Kempa podkreśliła, że w związku z oskarżeniem prokuratorskim rady gminne byłyby zobowiązane do podjęcia uchwały o zawieszeniu w wykonywaniu obowiązków wójta, burmistrza bądź prezydenta miasta. - Chcemy, żeby nie było już realnej możliwości rządzenia zza krat - powiedziała.
- W obecnym systemie prawnym jeżeli wójt, burmistrz, albo prezydent popadnie w konflikt z prawem, to społeczeństwo jest tym poruszone, ale nie ma żadnych instrumentów do tego, żeby w skuteczny sposób zadziałać na zmianę sytuacji - przekonywał do rozwiązań PiS poseł Andrzej Dera.
"Nie możemy wylać dziecka z kąpielą"
Wiceszef PO Waldy Dzikowski powiedział, że jego partia jest otwarta na rozmowy z PiS w sprawie ich propozycji. Zauważył jednocześnie, że nie jest możliwe wprowadzenie zmian już w najbliższych wyborach samorządowych. - Trybunał Konstytucyjny na pewno takie zmiany przeprowadzone dwa miesiące przed wyborami by zakwestionował - podkreślił.
- Toczy się również u nas debata w sprawie liczby kadencji w wyborach samorządowych, w Platformie są podzielone głosy w tej sprawie. Są dobre i złe strony tego rozwiązania - powiedział Dzikowski. Jak dodał, w sprawie liczby kadencji są potrzebne precyzyjne rozwiązania, żeby "nie wylać dziecka z kąpielą".
Inny przedstawiciel koalicji Janusz Piechociński (PSL) jest bardziej sceptyczny. Jego zdaniem, ten pomysł byłby wiarygodny tylko wtedy, gdyby dwukadencyjność była wprowadzona także w stosunku do parlamentarzystów. - Pozostaje pytanie, czy wprowadzając zapis, jaki proponuje PiS, nie pozbędziemy się części aktywnych, doświadczonych samorządowców, których zastąpią nieprzygotowani ludzie, tylko dlatego, że nie będzie wyboru - powiedział.
Witold Gintowt-Dziewałtowski (Lewica) jest zdania, że póki co nie jest możliwe ograniczenie do dwóch kadencji dla włodarzy miast. - To byłoby realne, gdyby Polska dysponowała sporym gronem na obsadę stanowisk w samorządach - argumentował.
- Dzisiaj mamy przykłady, są np. prezydenci miast, którzy wykonują swoje funkcje w sposób wzorowy, są przez swoje środowisko wysoko oceniani - podkreślił. - Na razie konieczność ograniczania kadencji nie jest tak bardzo widoczna - dodał.
Według posła Lewicy, wójt, burmistrz czy prezydent miasta, którzy pełnią swą funkcję pierwszą kadencję dopiero w trzecim czy czwartym roku nabiera doświadczenia i jest sprawnym urzędnikiem.