Restrykcyjne prawo nie pomaga. Wiceminister Romanowski: sądy zbyt łagodne dla pijanych kierowców
Tylko w tym roku pijani kierowcy przyczynili się do śmierci co najmniej 200 osób. Choć za jazdę pod wpływem grozi wieloletnie więzienie, ponad 63 tysiące osób, które w tym roku zatrzymano za jazdę po pijaku, w ogóle zdają się tym nie przejmować. Kary są bowiem w Polsce wysokie tylko teoretycznie.
30.09.2019 15:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Za jazdę pod wpływem alkoholu – powyżej 0,5 promila - grozi w Polsce kara zależna dochodów oraz dodatkowo minimum pięć tysięcy złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym. Do tego zakaz prowadzenia samochodu na minimum dwa lata oraz kara więzienia do dwóch lat.
Gdy w wypadku ktoś zginie, sąd może skazać kierowcę nawet na 12 lat więzienia. Tyle teoria, bo restrykcyjne prawo, pijani za kierownicą, mają za nic.
Ponad 3 tysiące pijaków więcej
W 2018 r. pijani kierowcy spowodowali ponad 1600 wypadków, w których zginęły 203 osoby, a niemal 2 tysiące zostało rannych.
W pierwszych siedmiu miesiącach tego roku zatrzymano już ponad 63 tys. pijanych kierujących! To ponad 3 tys. więcej niż w tym samym okresie poprzedniego roku.
Marcin Romanowski, wiceminister sprawiedliwości nie ma wątpliwości, że restrykcyjne prawo nie działa, bo wymierzane przez sądy kary są zbyt niskie, aby odstraszały osoby, które wsiadają po pijanemu za kierownicę.
- Jazda w stanie nietrzeźwości jest przestępstwem opisanym w art. 178a Kodeksu karnego. W 2017 r. sądy skazały za ten czyn ok. 48 tys. osób, jednak co piąty wyrok był wyrokiem, w którym zawieszano wykonanie wymierzonej sankcji karnej. Do więzienia trafiło tylko 660 osób, a jedynie ośmiu wymierzono najwyższą karę. Zwykle sądy stosują grzywny, i to najniższe z możliwych, czyli do tysiąca złotych – przyznaje Marcin Romanowski, wiceminister sprawiedliwości.
Sąd nawet jeśli surowy, to zbyt wolny
Zaskakująca łagodność sądów to jeden problem. Drugi to przewlekłość procesów sądowych w sprawach – wydawałoby się oczywistych.
W listopadzie ub.r pijany mężczyzna wjechał na schody w Gdańsku omal nie taranując pieszych. 41-latek miał niemal dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu.
Wyrok w jego sprawie - jak donosi Dziennik Bałtycki - to 14 miesięcy za kratami, zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na 5 lat, 6 tys. zł na cele społeczne i ponad 7 tys. zł kosztów postępowania zapadł dopiero…we wrześniu br. I wciąż nie jest to wyrok prawomocny.
- Zauważalny jest również problem z nieuchronnością kar i przewlekłością procesów sądowych sprawców wypadków drogowych oraz kierowców jeżdżących po pijanemu. Brak szybkiej reakcji wzmaga w tym przypadku poczucie bezkarności – przyznaje wiceminister Romanowski.
Trzeźwi na drodze
Ten przerażający trend ma powstrzymać kampania „Trzeźwi na drodze”, zainicjowana przez Ministerstwo Sprawiedliwości jak i Fundusz Sprawiedliwości.
W ramach akcji do tysiąca miejsc w całej Polsce wysłano materiały informacyjne opowiadające o karach i konsekwencjach jazdy pod wpływem jak i po spożyciu alkoholu.
Głównymi adresatami broszur, ulotek i gazet są kierowcy, kandydaci na kierowców jak i osoby, które biorą udział w kursach reedukacyjnych dotyczących problematyki przeciwalkoholowej i przeciwdziałania narkomanii.