"Reporterzy bez granic" oburzeni napadami na dziennikarzy
Prezydent Ukrainy Leonid Kuczma otrzymał w czwartek list od międzynarodowej organizacji "Reporterzy bez granic", w którym wyrażono oburzenie i zaniepokojenie z powodu kolejnych przypadków brutalnego prześladowania ukraińskich dziennikarzy.
W ciągu jednego tygodnia trzech profesjonalnych dziennikarzy stało się ofiarami przemocy, przy czym dwóch z nich nie żyje. Żądamy, aby wykorzystał Pan wszelkie dostępne środki w celu przerwana polityki tuszowania tych faktów ze strony prokuratury i milicji. (...) Okropną codziennością współczesnej Ukrainy, państwa, które jest członkiem Rady Europy stało się nie tylko stosowanie przemocy wobec dziennikarzy, ale i absolutna bezkarność takich czynów - czytamy w liście podpisanym przez przewodniczącego organizacji Roberta Menarda.
Bezpośrednim powodem napisania listu do prezydenta Kuczmy stało się brutalne pobicie 11 lipca w Łucku Ołeha Wełyczki, szefa miejscowej korporacji medialnej "Awers". Milicja twierdzi, że przyczyną pobicia Wełyczki był rabunek (zabrano mu 1300 hrywien, tj. ok. 200 dolarów).
3 lipca nieznani napastnicy śmiertelnie pobili kijami bejsbolowymi dziennikarza Ihora Aleksandrowa ze Słowiańska koło Doniecka. Tego samego dnia z pistoletu zastrzelono wydawcę gazety "XXI wiek" Ołeha Breusa z Ługańska na wschodzie kraju.
Prezydent Kuczma wziął pod osobistą kontrolę śledztwo w sprawie zabójstwa Aleksandrowa. Na razie jednak nie wiadomo, kto dokonał tej zbrodni. W ubiegłym roku Kuczma osobistą kontrolę roztoczył nad śledztwem w sprawie brutalnego mordu na kijowskim dziennikarzu Georgiju Gongadze. Mimo to, do dziś nie są znane nazwiska ani zabójców ani zleceniodawców, a śledztwo utknęło w martwym punkcie.(jd)