Renta jej się nie należy
53-letnia Ewa F. nie ma żadnego zawodu. Jest
pacjentką szpitala im. Babińskiego w Krakowie. Zakład Ubezpieczeń
Społecznych orzekł, że - choć ma ciężką nerwicę, zaburzenia
pamięci i powinna pozostawać w leczeniu - jest zdolna do pracy.
Sąd przyznał rację ZUS-owi - pisze "Dziennik Polski".
Kto zatrudni kobietę w tym wieku, bez żadnych kwalifikacji, która z trudem nawiązuje kontakt z otoczeniem i ma problemy z rozumieniem zadawanych jej pytań? Takich przypadków będzie więcej po wprowadzeniu w życie planowanej weryfikacji rent inwalidzkich, która - choć zasadna - pewne problemy rozwiąże, ale przysporzy następnych.
Pani Ewa ukończyła tylko szkolę podstawową, bo nauka przychodziła jej z trudem. W wieku 19 lat wyszła za mąż. Wychowywała dwóch synów. Z końcem lat 80., kiedy dzieci już podrosły, zaczęła pracować jako pomoc kuchenna. Niestety, szło jej kiepsko; w 1992 r. została zwolniona. W 1993 r. jej mąż zginął w wypadku; matce i synom przyszło żyć z renty rodzinnej.
Z największym trudem radziła sobie z wychowywaniem dorastających chłopaków. Popadła w ciężką depresję, połączoną - jak wynika z karty informacyjnej ze szpitalu im. Babińskiego - z zaburzeniami pamięci.
Najgorsze jednak było jeszcze przed nią: w 2000 r. ZUS orzekł: zdolna do pracy, renta jej się nie należy. (PAP)