PolskaReliga nie jest kłamcą lustracyjnym

Religa nie jest kłamcą lustracyjnym

Zbigniew Religa może kandydować na
prezydenta, bo złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne,
stwierdzając, że nie pracował, nie służył, ani nie był tajnym
współpracownikiem służb specjalnych PRL - orzekł Sąd
Lustracyjny.

13.07.2005 | aktual.: 13.07.2005 16:22

Rozprawa trwała zaledwie 15 minut. Sąd nie przesłuchał żadnych świadków, bo z materiałów archiwalnych dostarczonych przez Instytut Pamięci Narodowej nie wynikała taka potrzeba.

Wcześniej Religa oświadczył przed sądem, że starał się przypomnieć sobie lata przed 1990 r., w szczególności wyjazdy zagraniczne, i - jak powiedział - także po rozmowie ze swą żoną, nie znalazł w pamięci nic, co mogłoby świadczyć choćby o próbie zwerbowania go przez służby specjalne PRL.

Wobec braku jakichkolwiek dowodów na związki lustrowanego z organami bezpieczeństwa PRL zarówno Rzecznik Interesu Publicznego, jak i obrońcy lustrowanego, wnieśli o uznanie, że oświadczenie lustracyjne Religi jest zgodne z prawdą.

Takie też orzeczenie ogłosił sąd. Przewodniczący składowi orzekającemu sędzia Zbigniew Puszkarski podał, że w aktach z IPN są zapisy z lat 80. o zainteresowaniu SB Religą. Odnalezione materiały SB z Zabrza, mające kryptonim Unikat, stwierdzają, że Religa "prezentuje negatywne poglądy wobec władz oraz posiada nielegalne wydawnictwa". Dotyczyły one czasu, gdy lustrowany zakładał "Solidarność" w służbie zdrowia.

W aktach tych jest adnotacja, że sprawę Religi zamknięto w lipcu 1989 r. z powodu "zaniechania wrogiej działalności". Nie było nawet prób zwerbowania pana Religi przez SB - podkreślił sędzia Puszkarski.

Po rozprawie kandydat na prezydenta mówił dziennikarzom: To procedura, która musi się odbyć, a ja ani przez chwilę nie obawiałem się, że nastąpi tu jakaś niespodzianka - powiedział.

Religa już wcześniej deklarował, że nie zamierza ubiegać się w IPN o status pokrzywdzonego i że chce zachować tamte lata w dobrej pamięci, bo nie interesuje go, kto na niego donosił. Po środowym procesie lustracyjnym widać, że Religa mógłby otrzymać taki status, gdyby o niego wystąpił.

Wszczynany z urzędu proces kandydata na prezydenta RP kończy się albo uznaniem prawdziwości jego oświadczenia lustracyjnego, albo uznaniem danej osoby za "kłamcę lustracyjnego" - wtedy będzie ona skreślona z listy kandydatów.

Jeżeli kandydat sam przyzna się do związków z tajnymi służbami PRL, jego oświadczenie jest publikowane w "Monitorze Polskim" i w obwieszczeniu wyborczym. Nie zamyka to takiej osobie drogi do walki o urząd prezydenta.

Orzeczenie sądu jest nieprawomocne, ale zapewne nie będzie zaskarżone przez żadną ze stron i uprawomocni się po 14 dniach od daty otrzymania przez nie pisemnego uzasadnienia wyroku.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)