Relacja świadka wypadku autokaru z polskimi turystami
Do katastrofy autokaru z polskimi turystami w Egipcie w poniedziałek wieczorem doszło na nieoznakowanym zakręcie na szosie 50 kilometrów od Kairu - relacjonuje jedna z uczestniczek wycieczki, kobieta będąca świadkiem wypadku. Na miejscu zginęło sześcioro Polaków oraz egipski kierowca i przewodnik.
28.10.2003 | aktual.: 28.10.2003 15:46
Według relacji świadka, dwa autokary z polskimi turystami wracały z wycieczki z Kairu do hotelu w Hurghadzie. Pierwszy z pojazdów na zakręcie zjechał z szosy i dachował. Część ludzi wypadła na jezdnię przez okna pojazdu.
Jadący następnym autobusem uczestnicy wycieczki zawdzięczają być może życie rezydentce biura podróży, która mimo poważnych obrażeń, jakich doznała, gdy pęd uderzenia wyrzucił ją z autokaru, zatrzymała jadący z tyłu drugi pojazd - relacjonuje uczestniczka wyprawy, pani Joanna Szewczyk.
W wypadku ucierpieli wszyscy ludzie, znajdujący się w pierwszym autokarze. Zdaniem pani Joanny, przynajmniej część ofiar można było uratować, gdyby pomoc nadeszła szybko. "Ludzie umierali nam na rękach" - mówi roztrzęsiona kobieta. Uczestnicy wycieczki z drugiego autokaru sami udzielali pierwszej pomocy rannym. Przybyła na miejsce egipska policja czekała na karetki pogotowia.
Świadek opowiada, że karetki z pomocą dotarły na miejsce wypadku dopiero po dwu godzinach - nie było w nich lekarzy ani podstawowych środków opatrunkowych czy tlenu, a rola służby medycznej ograniczyła się do transportu rannych i pozostających w szoku ludzi do kairskich szpitali.
Drugi autokar z polskimi turystami dotarł do hotelu w Hurghadzie dopiero o piątej rano - powiedziała pani Joanna Szewczyk.
Rzecznik prasowy ambasady RP w Kairze Jacek Buda powiedział, że ambasada została poinformowana przez władze egipskie o wypadku około godziny 22.00 w poniedziałek, kiedy ofiary były już przewożone do pięciu szpitali kairskich. Szpitale te natychmiast odwiedził polski konsul.
Większość z 30 poszkodowanych była wówczas już po podaniu środków przeciwbólowych i spała, stąd też zbieranie informacji było niemożliwe. Hospitalizowano także - celem obserwacji - 9 osób, które nie miały żadnych widocznych obrażeń.
Według kierownika wydziału konsularnego ambasady - powiedział Buda - akcja ratunkowa przebiegła sprawnie. Zadowalająca jest też współpraca władz egipskich z polską ambasadą, która na bieżąco jest informowana przez Egipcjan.
Z rozmów z poszkodowanymi wynika, że przyczyną wypadku było prawdopodobnie niedostosowanie szybkości, z jaką jechał autokar, do warunków drogowych. Wypadek wydarzył się na zakręcie, w miejscu słabo oświetlonym, gdzie prowadzone były prace drogowe - dodał rzecznik ambasady.
Sami ranni nie skarżą się na sposób udzielenia pomocy. Według Budy, dojazd karetek na miejsce wypadku, który wydarzył się na pustyni, wymagał trochę czasu.
Pierwszej pomocy udzielili poszkodowanym pasażerowie drugiego autokaru. To oni przewrócili uszkodzony autokar, który dachował, i umożliwili pasażerom wydostanie się z niego.
Ofiary wypadku chcą jak najszybciej wracać do kraju - powiedział rzecznik ambasady. O zorganizowanie powrotu osób lżej rannych, nadających się do transportu, stara się firma El Greco, która jest organizatorem wycieczki.
Władze egipskie mają opublikować oficjalny komunikat, w którym przekażą ustalenia dochodzenia w sprawie wypadku.