Rektor SGH robi kampanię wyborczą na uczelni
Plakaty wyborcze na uczelni, link do sztabu
na stronie internetowej SGH i listy poparcia z podpisami
przyjmowane w rektoracie w godzinach pracy - tak wygląda kampania
prof. Marka Rockiego, ustępującego rektora SGH, na własnej uczelni
- informuje "Gazeta Wyborcza".
13.09.2005 | aktual.: 13.09.2005 06:50
Prof. Marek Rocki ubiega się o urząd senatora z listy PO. Na uczelni wiszą jego plakaty: "Nasz człowiek w parlamencie".
Zapłacił za ich rozwieszenie - broni rektora student Przemek Pietrzykowski. Prof. Rocki cieszy się uznaniem studentów. Być może dlatego wielu z nich nie ma nic przeciw jego kampanii. Sprawdził się w kierowaniu SGH. Lepiej chyba głosować na człowieka, którego się zna - przekonuje Marcin Nedwidek z V roku.
Zdziwieni kampanią rektora są studenci innych uczelni. Prof. Paweł Śpiewak, wykładowca na socjologii na Uniwersytecie Warszawskim, też kandyduje, a nie rozwiesza swoich plakatów - mówi Ewa Dębowska, były członek samorządu studentów.
Nie ma zakazu prowadzenia kampanii w szkołach wyższych - wyjaśnia ekspert prawa w PKW Miłosz Wilkanowicz. Trzeba tylko prowadzić ją tak, by nie zakłócała funkcjonowania uczelni - dodaje.
Prof. Rocki twierdzi, że jego działań na SGH nie można nazwać kampanią. Wywiesiłem tylko kilka plakatów. Uważam, że jest fair przekazanie studentom informacji, że startuję w wyborach. Wieców nie urządzam - mówi dziennikowi.
Polityczne kampanie wyborcze na uniwersytetach nie są możliwe w USA - rektor ogłaszający się na uczelni zostałby potępiony. Podobnie jest w Niemczech. Kampanię na uniwersytetach dopuszcza się we Francji - pisze "Gazeta Wyborcza". (PAP)