Rekordowa dziura ozonowa zagraża również Polsce?
Niskie stężenie ozonu stratosferycznego nad Arktyką pojawia się co kilka lat, a nad Polską - epizodycznie. Ma związek m.in. z niskimi temperaturami w stratosferze podczas zimy i wysoką zawartością chloru nad rejonami arktycznymi - powiedział Bogumił Kois z IMGW.
W tym roku nad Arktyką zaobserwowano rekordowo wysoki, 40-procentowy spadek stężenia ozonu w atmosferze. Również i Polska znalazła się strefie oddziaływania wiru znad Arktyki, który sprawił, że stężenie ozonu nad naszym krajem znacznie się obniżyło - poinformował aerolog z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW) Bogumił Kois. Aerologia to dział meteorologii zajmujący się badaniem procesów i zjawisk zachodzących w górnych warstwach atmosfery.
Z pomiarów przeprowadzonych 30 marca w IMGW w Legionowie wynika, że warstwa ozonu nad Polską była niższa od średnich klimatycznych wartości o 35%.
Kois uspokoił, że wir polarny znalazł się już nad Syberią, ale zalecił ostrożność, jeśli chodzi o korzystanie z uroków słońca. Ubytek ozonu sprawia bowiem - argumentował ekspert - że nasza skóra jest bardziej niż zwykle narażona na promieniowanie UV. Zalecił stosowanie środków z filtrami UV zwłaszcza w górach, gdzie promienie słoneczne silnie odbijane są od śniegu.
- Na półkuli północnej nie możemy mówić o dziurze ozonowej, ale o rekordowym ubytku ozonu - podkreślił Bogumił Kois. Wyjaśnił, że o dziurze ozonowej mówi się w kontekście tego, co dzieje się nad Antarktydą, a tam ubytki ozonu są znacznie większe. Na półkuli północnej zachodzą te same procesy, które niszczą ozon, ale są tu znacznie wyższe temperatury w stratosferze, dzięki czemu ubytki ozonu nie osiągają tej wielkości, co nad Antarktydą.
Chemiczne ubytki ozonu nad rejonami polarnymi kumulują się co roku podczas zimy i osiągają maksimum na początku wiosny. Aerolog wyjaśnił, że w szczególnych warunkach, podczas nocy polarnych, następuje wychłodzenie stratosfery prowadzące do powstania polarnych chmur stratosferycznych. Wtedy szkodliwe dla ozonu związki chloru (wprowadzone wcześniej do atmosfery przez człowieka) aktywują się i dokonują destrukcji w warstwie ozonowej.
- Są dwa warunki niezbędne do procesu niszczenia ozonu: po pierwsze uwolnienie związków chloru na powierzchniach polarnych chmur stratosferycznych i po drugie pojawienie się słońca nad horyzontem - wytłumaczył ekspert. Promienie słoneczne przyspieszają proces niszczenia ozonu przez związki chloru. Dlatego ozon najintensywniej jest niszczony pod koniec zimy i na początku wiosny.
- Ubytek ozonu jest jednak zjawiskiem sezonowym, ozon się odtwarza. Produkowany jest w stratosferze nad równikiem i stamtąd transportowany jest do wyższych szerokości geograficznych - wytłumaczył badacz.
Zjawisko dziury ozonowej zaobserwowane zostało na początku lat 80. Od tego czasu wiosenna dziura ozonowa nad Antarktydą pojawia się każdego roku. Jak powiedział ekspert, choć produkcja i używanie szkodliwych dla powłoki ozonowej związków chloru jest regulowane Protokołem Montrealskim z 1987 r., substancje te cały czas obecne są w atmosferze. Oddziaływanie związków chloru na warstwę ozonową będzie obserwowane do około 2070 r.