Rękopisy Herberta mogą trafić do USA
Wdowa po Zbigniewie Herbercie zamierza sprzedać rękopisy i archiwum poety do zbiorów Biblioteki Rzadkich Książek i Rękopisów w Beinecke w USA. Wojewódzki Konserwator Zabytków nie podjął jeszcze decyzji, czy powinien wydać zgodę na wywiezienie tych dokumentów z kraju.
13.10.2004 | aktual.: 13.10.2004 16:03
Katarzyna Herbert nie chce rozmawiać z dziennikarzami o planach sprzedaży spuścizny po mężu. Jednak Wojewódzki Konserwator Zabytków w Warszawie Ryszard Głowacz rozpatruje właśnie sprawę wydania zgody na wywóz z Polski tych pamiątek. Opiera się m.in. na opinii dyrektora Biblioteki Narodowej Michała Jagiełły, który uważa, że nie ma przeszkód prawnych w wywiezieniu dokumentów i rękopisów Herberta z Polski.
Istotnie. Rękopisy i dokumenty powstałe po 1948 roku, a o takie w tej sprawie chodzi, mogą być wywożone z kraju bez przeszkód. Wojewódzki Konserwator Zabytków mógłby zabronić ich wywozu w sytuacji, gdyby zyskały one status szczególnie ważnych dla kultury narodowej. Sprawa jest trudna, żadne decyzje nie zostały jeszcze podjęte - powiedziała rzeczniczka prasowa urzędu Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków Hanna Lewicka.
Opinię w tej sprawie wydał też dyrektor warszawskiego Muzeum Literatury Janusz Odrowąż-Pieniążek. Jego zdaniem pamiątki po Zbigniewie Herbercie są dla polskiej kultury bezcenne. Ich miejsce jest w Polsce, w którejś z bibliotek czy też muzeów, a nie w USA.
Spuściznę rękopiśmienną i archiwalną po Zbigniewie Herbercie należy uznać za skarb kultury narodowej podlegający szczególnej ochronie i mający charakter muzealny, a jego wywóz spowodowałby ewidentny uszczerbek dziedzictwa kultury. Jest oczywiste, iż spuściznę pisarzy należących do narodowego panteonu, a takim jest niewątpliwie Zbigniew Herbert, powinniśmy traktować w sposób szczególny, niezależnie od tego, czy powstała przed czy po 1948 roku - powiedział Odrowąż-Pieniążek.
Dyrektor Muzeum Literatury (ML) przypomniał też, jak wiele środków zostało wydanych na sprowadzenie do kraju spuścizny rękopiśmiennej pisarzy, zarówno tworzących na emigracji w XIX wieku i pierwszej połowie XX wieku, jak i działających po 1948 r., np. Jana Lechonia czy Konstantego Jeleńskiego.
Z informacji uzyskanych ze źródeł zbliżonych do warszawskiego Muzeum Literatury wynika, że za pieniądze uzyskane ze sprzedaży spuścizny poety Katarzyna Herbert zamierza utworzyć fundację. Przyznawałaby ona stypendia osobom, które chciałyby badać rękopisy Herberta na miejscu ich przechowywania, czyli w USA. "Archiwum Zbigniewa Herberta, gdyby pozostało w Polsce, byłoby dostępne dla badaczy jego twórczości, których jest wielu. Wywiezione do USA służyłoby jedynie wybranym stypendystom, co ewidentnie ograniczyłoby dostęp do niego polskim badaczom. Nie powinno się do tego dopuścić" - napisał Janusz Odrowąż-Pieniążek w piśmie skierowanym do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
Dyrektor ML ma nadzieję, że w ojczyźnie Zbigniewa Herberta znajdą się środki na zakup jego spuścizny. Podkreśla też, że prawo pierwokupu takich pamiątek powinno należeć do rodzimych placówek muzealnych, naukowych bądź bibliotecznych.