Rekonstrukcja rządu. Prof. Rafał Chwedoruk: Niespodzianka goni niespodziankę
Rekonstrukcja rządu stała się faktem. Jak twierdzi Rafał Chwedoruk, prof. Uniwersytetu Warszawskiego, Prawo i Sprawiedliwość sporo ryzykuje. - To większy eksperyment niż mianowanie Mateusza Morawickiego na premiera w miejsce popularnej Beaty Szydło - mówi politolog.
Rekonstrukcja rządu stała się faktem. W środę premier Mateusz Morawiecki przedstawił nowy skład rządu, który ostatecznie potwierdził wcześniejsze ustalenia RMF FM i Wirtualnej Polski.
Rekonstrukcja rządu. Prof. Chwedoruk: Rola Kaczyńskiego zinstytucjonalizowana
- Niespodzianka goni niespodziankę, jeżeli chodzi o skład rządu. To w moim odczuciu większy eksperyment niż mianowanie Mateusza Morawickiego w miejsce popularnej Beaty Szydło na prezesa Rady Ministrów - mówi Wirtualnej Polsce prof. UW Rafał Chwedoruk.
Jak zaznacza, samo wejście Jarosława Kaczyńskiego do rządu w statusie wicepremiera to precedensowa sytuacja. Z kolei tworzenie stanowiska koordynującego kilka ważnych ministerstw to spore ryzyko nie tylko dla prezesa PiS.
- Jarosław Kaczyński to instancja, która zawsze ratowała kryzysy w rządzie, a teraz jego rola zostanie zinstytucjonalizowana. Nie będzie mógł być arbitrem trochę obok i trochę ponad rządem. Podjęte decyzje będą szły także na jego osobiste konto - tłumaczy politolog.
Rekonstrukcja rządu. "Powrót Gowina siarczystym policzkiem dla PiS"
Drugim ryzykiem, zdaniem Rafała Chwedoruka, jest ponowne pojawienie się osoby Jarosław Gowina. - To kłopot dla wyborców i działaczy PiS. Powrót tego polityka w tak krótkim czasie może być dla nich siarczystym policzkiem - mówi.
Politolog zauważa też, że Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Turystyki zostanie okrojone. - Resort, jako całość, zostanie osłabiony. Jego obsada od dawna wiązała się z politykami o orientacji pro-społecznej, a nie ze zwolennikami neoliberalizmu. Przekazanie części kompetencji ministerstwa Jarosławowi Gowinowi będzie eksperymentem - zaznacza profesor.
Rekonstrukcja rządu. Przemysław Czarnek "eksperymentem"
Wykładowca akademicki skomentował też nominację Przemysława Czarnka na ministra edukacji, nauki i szkolnictwa wyższego. - Jeżeli chodzi o edukację, to dotychczasowi politycy zajmujący się Ministerstwem Edukacji Narodowej mieli dosyć koncyliacyjne podejście, czym byli w stanie gasić spory i dyskusje, które wielokrotnie pojawiały się w kwestiach dotyczących funkcjonowania edukacji - podkreśla.
Jak dodaje, Przemysław Czarnek to osoba, której w ostatnim czasie przypisano dosyć radykalne poglądy. - To kolejny eksperyment i pole do ryzyka - zaznacza.
Rekonstrukcja rządu. Prof. Chwedoruk: Napięcia w rządzie mogą wrócić
Chwedoruk odniósł się także do strat, jakie poniosły Solidarna Polska i Porozumienie w wyniku okrojeniu liczby ministerstw. - To daleko idące konsekwencje kompromisu. Kuriozum jest to, że PiS, partia z 40 proc. poparciem, musi negocjować jak równy z równym z partiami, które cieszą się w niektórych notowaniach zaledwie 1 proc. poparcia - tłumaczy politolog.
Jego zdaniem, brak funkcjonalności takiego obrotu spraw pokazała sytuacja, gdy wiosną Porozumienie groziło Zjednoczonej Prawicy zawetowaniem majowych wyborów prezydenckich. - Współkoalicjanci kontrolowali dużą liczbę ministerstw, co było zupełnie nieadekwatne do ich roli i poparcia społecznego. Teraz te napięcia znów mogą wrócić, a dla PiS będą już trudniejsze do zwalczenia - zaznacza prof. Chwedoruk.
Rekonstrukcja rządu. Prof. Chwedoruk: Młodzi ministrowie to ukłon w stronę millenialsów
Politologa pytamy też o dwóch mniej znanych polityków. Grzegorz Puda dostał tekę w resorcie rolnictwa i rozwoju wsi, z kolei Michał Kurtyka podejmie działania w połączonym resorcie środowiska i klimatu.
- Obaj panowie nie są żadnym zaskoczeniem. To mniej znani politycy. Nie byli oni bywalcami pierwszych stron gazet, nie gościli często w stacjach telewizyjnych. To politycy, którzy mają teraz szansę, by wzmocnić swoją pozycję - twierdzi politolog.
Jak dodaje, pojawienie się Grzegorza Pudy i Michała Kurtyki w rządzie, to pewnego rodzaju działanie związane z aspektem pokoleniowym. - PiS zaczyna stawiać na millenialsów. Nadreprezentowane w jego elektoracie są osoby w wieku ponad 50 i 60 lat. Władze partii widzą, że trzeba zacząć szerzej przyciągać też młodszych wyborców - podkreśla prof UW Rafał Chwedoruk.