Rekompensata czy konfiskata? - Komentarz Internauty

Pewnie tak. Ale czy gra jest warta świeczki i czy warto ryzykować nadwerężenie stosunków polsko-niemieckich. Tym bardziej, że domaganie się odszkodowań ponad pół wieku po fakcie byłoby przecież światowym precedensem. Można by zapytać: dlaczego tak późno? Gdzie były polskie władze 15 lat temu?

Jestem daleki od obrony narodu niemieckiego. Uważam, że Polska ma prawo przedsięwziąć kroki zmierzające do uzyskania zadośćuczynienia, ale tylko pod jednym warunkiem. Wtedy, gdy nasze działania będą miały charakter defensywny, a nie ofensywny. Poczekajmy na zachowanie naszych zachodnich sąsiadów. Jeżeli oni zdecydują się zażądać od nas odszkodowań za wysiedlenie Niemców z ziem zdobytych przez Polskę w 1945 roku, to wtedy nasz kraj będzie mógł zripostować tę propozycję swoim roszczeniem.

Ktoś mógłby powiedzieć, że taką samą taktykę mogą przecież prowadzić Niemcy. W porządku. Niech tak będzie, a wtedy żadne z państw nie zdecyduje się na ten ryzykowny ruch, utrzymując bezpieczny status quo.

Pamiętajmy o tym, co stało się po I wojnie światowej. Pokonane Niemcy, obciążone kosmicznymi odszkodowaniami przez państwa Ententy, nie były w stanie ich uiścić. Państwo zapożyczyło się, ale nie było w mocy spłacić zobowiązań. Odbiło się to na nastrojach społecznych i do władzy doszedł Hitler. W największym skrócie, tak właśnie było.

Przestroga ta w dzisiejszych realiach wydaje się być nieco nonsensowna i taka jest w istocie, bo trudno sobie wyobrazić problemy na taką skalę u naszych sąsiadów zza miedzy. Musimy jednak pamiętać, aby w przypływie ochoty na niemieckie pieniądze, nie zatracić poczucia różnicy między rekompensatą a konfiskatą.

Marcin T. Senderski
marcin@senderski.prv.pl