Trwa ładowanie...
d1zqzyq
17-12-2009 16:35

Redaktor naczelny "SE" tłumaczy się z filmu o Piesiewiczu

"W tym przypadku dziennikarską rzetelność zastąpiła pogoń za sensacją i skandalem" - napisał rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski o opublikowaniu przez "Super Express" materiałów, którymi szantażowano senatora Krzysztofa Piesiewicza. Z kolei redaktor naczelny "SE" Sławomir Jastrzębowski mówi, że opublikowany przez jego gazetę materiał był rzetelny i prawdziwy. - Pokazaliśmy prawdę o polityku. Trudną, ale prawdę.

d1zqzyq
d1zqzyq

RPO zwrócił się w tej sprawie do przewodniczącej Rady Etyki Mediów Magdaleny Bajer. Rzecznik chce, aby Rada Etyki Mediów zajęła stanowisko odnośnie publikacji "SE".

RPO: skutki mogą być tragiczne

Jak podkreślił RPO, doniesienia medialne na temat wydarzeń rozgrywających się wokół Piesiewicza wzbudzają jego niepokój, zwłaszcza sposób i forma relacjonowania zdarzeń, które miały miejsce w prywatnym mieszkaniu senatora.

"Wydaje się, że w tym przypadku dziennikarską rzetelność zastąpiła pogoń za sensacją i skandalem. Trudno bowiem inaczej ocenić opublikowanie materiałów służących uprzednio do szantażu. Konsekwencje takich działań mogą okazać się tragiczne i nie wpływają pozytywnie na jakość debaty publicznej w Polsce" - napisał Kochanowski.

Zaznaczył, że choć częścią pracy dziennikarskiej jest nieustanna kontrola osób sprawujących funkcje publiczne, dziennikarz ma jednak obowiązek działania zgodnie z etyką zawodową oraz zasadami współżycia społecznego.

d1zqzyq

Zdaniem Kochanowskiego do podstawowych ograniczeń swobody dziennikarskiej należy obowiązek poszanowania czci i godności człowieka. "Wartości te przynależą w równym stopniu tym, którzy postępują szlachetnie i w zgodzie z prawem, jak i tym, którzy w przypływie ludzkiej ułomności dopuścili się przewinienia" - dodał rzecznik.

Podkreślił, że nie zamierza rozstrzygać o winie, bądź niewinności senatora, wierząc, że sprawa ta zostanie wyjaśniona przez powołane do tego organy.

"SE": zrobiliśmy to z poczucia obowiązku

Redaktor naczelny "SE" Sławomir Jastrzębowski podkreśla, że opublikowany przez jego gazetę materiał był rzetelny i prawdziwy. - Pokazaliśmy prawdę o polityku. Trudną, ale prawdę - skomentował. - Zrobiłem to z poczucia obowiązku i uważam, że dziennikarze powinni tak robić - dodał.

Zaznaczył, że rozumie, iż nie wszyscy mają taką samą wrażliwość i te same materiały mogą być różnie odbierane przez różne osoby. - Rozumiem, że moja wrażliwość różni się od wrażliwości RPO - powiedział Jastrzębski.

d1zqzyq

W zeszłym tygodniu "SE" zamieścił na swojej stronie internetowej film z udziałem Piesiewicza nagrany w jego mieszkaniu, który ma być dowodem, że senator posiadał i zażywał narkotyki. "SE" napisał, że jedno z nagrań senator obejrzał w towarzystwie dziennikarza "SE", zaprzeczył jednak, że zażywał narkotyki, twierdził, że nie była to kokaina, ale sproszkowane lekarstwa.

Senator twierdzi, że padł ofiarą grupy szantażystów. Złożył w tej sprawie doniesienie do prokuratury. 18 listopada na zlecenie śledczych doszło do zatrzymania osób wskazanych przez Piesiewicza.

Prokuratura złożyła wniosek o uchyleniu immunitetu senatorowi, prokurator krajowy Edward Zalewski poinformował, że zebrany w sprawie materiał dowodowy jest wystarczający do postawienia Piesiewiczowi zarzutu "posiadania, a także używania, a właściwie nakłaniania i ułatwiania używania środków psychotropowych innym osobom". Piesiewicz sam poprosił o uchylenie immunitetu i wyraził zgodę na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej. Senacka komisja regulaminowa podejmie decyzję dotyczącą jego wniosku najwcześniej 5 stycznia, ponieważ senatorowie chcą wysłuchać tego, co sam senator ma do powiedzenia w tej sprawie.

d1zqzyq
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1zqzyq
Więcej tematów