"Red Bull" dodaje Pękowi skrzydeł
Komisja Ustawodawcza w ciągu 10 godzin swojej pracy rozpatrzyła sto poprawek do projektu nowelizacji ustawy o referendum. Obrady Komisji nadal trwają. Pozostało jeszcze do zaopiniowania 216 poprawek i jeżeli Komisja nadal będzie pracowała w tym tempie, wówczas rozpatrzenie poprawek zajmie jej jeszcze 20 godzin. Obrady komisji utrudnia pos. Bogdan Pęk energetyzujący się "Red Bullem".
09.05.2003 | aktual.: 09.05.2003 16:50
Przy każdej poprawce - nawet brzmiącej "nawias zastąpić przecinkiem" - Bogdan Pęk (LPR), autor 308 poprawek, przedstawia uzasadnienie do proponowanych przez siebie zmian. Później posłowie Ligi Polskich Rodzin i Koła Ruchu Katolicko-Narodowego, którzy uczestniczą w pracach komisji, choć nie są jej członkami, zadają różne pytania wnioskodawcy, przedstawicielom biura legislacyjnego oraz Państwowej Komisji Wyborczej.
Wiele poprawek biuro legislacyjne oceniło jako obarczone wadami i niespójne. Żadna z dotychczasowych poprawek nie uzyskała pozytywnej rekomendacji Komisji. Przy większości poparcie w głosowaniu wyrażał jedynie jeden poseł - Robert Strąk (LPR), a pozostali posłowie Komisji byli przeciwko.
Szef Komisji Ryszard Kalisz (SLD) kilkakrotnie przypominał posłom, że ich wypowiedzi są nagrywane.
"Jak dojdziemy do władzy" - rozpoczął jedną ze swych wypowiedzi Pęk, co wywołało salwę śmiechu na sali. "To będzie szybciej, niż wam się wydaje, i zmienimy tę ustawę jako jedną z pierwszych" - zakończył poseł Ligi przy ogólnym rozbawieniu.
Jerzy Czerwiński (RKN) zapytał, czy normalną praktyką podczas prac Komisji Ustawodawczej jest czytanie gazet przez posłów w trakcie jej posiedzenia. "Czy jest określony procent, ilu posłów może czytać, a ilu nie i jaką prasę?" - pytał. "Pozostawiam to pytanie bez odpowiedzi" - zareagował szef Komisji.
Uczestniczący w posiedzeniu komisji, mimo że nie są jej członkami, posłowie Ligi Polskich Rodzin i koła Ruchu Katolicko- Narodowego, m.in. Jerzy Czerwiński i Antoni Stryjewski, zadawali wiele pytań wnioskodawcy poprawek - Bogdanowi Pękowi (LPR), przedstawicielom biura legislacyjnego Sejmu i Państwowej Komisji Wyborczej. Zgłaszali także liczne wnioski formalne. Pęk wprowadzał również korekty do własnych poprawek i dość obszernie uzasadniał swoje propozycje.
Posłowie LPR i RKN zarzucali Ryszardowi Kaliszowi niedopuszczanie ich do zadawania dodatkowych pytań. Zapowiedzieli, że jeżeli będzie się to powtarzało, zgłoszą w tej sprawie protest do Prezydium Sejmu.
Dłuższą dyskusję i salwy śmiechu wzbudziła kwestia zarządzenia przerwy w obradach komisji. Kalisz pytany przez jednego z posłów o przerwy, jakie planuje zarządzać w posiedzeniu, powiedział, że nie zamierza ich ogłaszać, bo "jak już padnie", to w prowadzeniu obrad będzie mógł go zastąpić wiceprzewodniczący komisji.
"Mnie nie można zastąpić" - zaprotestował Bogdan Pęk. Bronił go też, uczestniczący w obradach, Andrzej Fedorowicz (LPR). "Ryzykuje pan zdrowie posła Pęka, który może zostać odwieziony na jakieś leczenie czy badanie" - argumentował Fedorowicz, prosząc o zarządzenie dłuższej przerwy na posiłek.
Obrady komisji toczą się w sali, gdzie wcześniej odbywała się lekcja języka angielskiego. Na pozostawionej po lekcji papierowej tablicy widniał napis: "What does it mean?" (co to znaczy?). (mp)