Reakcje na masakrę Amerykanów w Iraku
Najnowsze ataki na Amerykanów w Iraku, w
tym masakra i zbezczeszczenie zwłok czterech cywilów, wywołały
w USA szok i są komentowane jako sygnał zaprzeczający urzędowemu
optymizmowi rządu w ocenie sytuacji w okupowanym kraju.
01.04.2004 | aktual.: 01.04.2004 20:35
Telewizyjne obrazy zwęglonych ciał zabitych w Faludży, powieszonych na moście przy aplauzie mieszkańców, przywołały podobne obrazy z Mogadiszu w Somalii w 1993 r., gdzie tłum zlinczował 19 amerykańskich żołnierzy i nagie ciało jednego z nich wlókł ulicami miasta.
Normalizacja czyni postępy
Administracja prezydenta Busha potępiła atak w Faludży, ale podkreśliła, że nie zmienia on jej opinii, iż normalizacja w Iraku czyni postępy. Zabójstwo cywilów - powiedział rzecznik Białego Domu Scott McClellan - "było obliczone na zastraszenie i cofnięcie demokratycznego postępu i wolności irackiego narodu, który osiągamy".
Komentatorzy są innego zdania. Czwartkowy "New York Times" zwraca uwagę, że najnowsze ataki w Iraku, znowu skoncentrowane głównie w "trójkącie sunnickim" na północny zachód od Bagdadu, przeczą tezie rządu, iż motorem ruchu oporu przeciw okupacji są teraz szyiccy ekstremiści religijni, a nie niedobitki reżimu Saddama Husajna.
"Są sygnały, że amerykańscy generałowie nie są tacy pewni jak kilka tygodni temu, że nastąpił przełom w konflikcie (w Iraku). Sceny w Faludży nie pasują do teorii, że to bojownicy islamscy, w tym zagraniczni, a nie zwolennicy Husajna, stoją za ostatnimi atakami terrorystycznymi" - pisze dziennik.
Kilka wniosków z masakry
Były sekretarz stanu Henry Kissinger powiedział telewizji Fox News, że z masakry w Faludży wypływa kilka wniosków. "Po pierwsze, należy ukarać społeczność odpowiedzialną za to zabójstwo. Po drugie, nie można dopuścić, abyśmy wycofali się z Iraku pod wpływem tego rodzaju metod. I na koniec - musimy kontynuować kurs politycznego rozwiązywania konfliktu" - oświadczył były szef amerykańskiej dyplomacji.
"Jeżeli wycofamy się pod presją tego rodzaju, żaden Amerykanin w żadnym punkcie świata nie będzie bezpieczny. I żaden kraj, który ma u siebie komórki radykalnych islamistów, nie będzie bezpieczny. To jest teraz walka, aby dowieść, że terroryzm nie skutkuje" - dodał Kissinger.
Zdaniem Kissingera ataki w Faludży nie osłabią politycznie prezydenta Busha, który "wykazał doświadczenie i determinację w walce z terroryzmem".
Rosnące straty w ludziach
Inny ekspert polityczny, Anthony Cordesman z waszyngtońskiego Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS), ogłosił raport na temat sytuacji w Iraku, w którym podkreślił, że "mimo pewnych ważnych sukcesów proces 'budowania narodu' w Iraku słabnie w niektórych kluczowych dziedzinach". Zwrócił uwagę na "rosnące straty w ludziach i poważne problemy w udzielaniu pomocy Irakijczykom", m.in. z powodu ogromnych kosztów tej pomocy i odbudowy Iraku.
W styczniu Biuro Budżetowe Kongresu oszacowało te koszty na 50 do 100 miliardów dolarów w latach 2004-2007, a tymczasem plany budżetowe administracji nie przewidują na razie takich wydatków.