Trwa ładowanie...
d3r1l0o
17-05-2005 07:03

Ratzinger to ja!

Brat papieża Benedykta XVI odzyskał swój
szelmowski humor. Serdeczność Włochów i tygodniowe "węszenie" po
Rzymie sprawiło, że zapomniał o wcześniejszych zastrzeżeniach
dotyczących wyboru swojego brata na papieża - relacjonuje
"Dziennik Zachodni".

d3r1l0o
d3r1l0o

Kiedy Georg Ratzinger przechodził przez plac przed katedrą w Regensburgu (Ratyzbonie), zagadnęło go kilka uczennic. - Pan jest bratem pana Ratzingera? - zapytały. - Nie - odparł dawny kapelmistrz katedry. - Ratzinger to ja! Już ta anegdota pokazuje, że brat Benedykta XVI jest znowu sobą. O ile zaraz po wyborze papieża był w wielkim szoku, teraz odzyskał swój szelmowski humor.

Wątpliwości 81-latka, który chciał rozkoszować się ostatnimi latami życia wraz ze swoim 78-letnim bratem Josephem, stopniały jak śnieg w słońcu. Z pewnością przyczyniła się do tego życzliwość Włochów, którzy tuż po intronizacji Benedykta XVI czcili nie tylko nowego papieża, ale również dawnego kapelmistrza.

- W Rzymie wszędzie było mnóstwo ludzi. Włosi są spontaniczni i serdeczni, od razu całują w rękę. Nawet mnie! - podkreśla przejęty Georg Ratzinger. Do tego dochodził okrzyk "Viva il santo fratello del Santo Padre!", którego Georg Ratzinger wprawdzie nie słyszał na własne uszy, ale mówili mu o nim świadkowie. "Niech żyje święty brat Ojca Świętego!".

Zmianę swojego nastawienia do wyboru papieża wyjaśnia Georg Ratzinger tak: - Nie można wiecznie zaprzątać sobie tym głowy. W końcu trzeba wrócić do normalnego życia.

d3r1l0o

Według Georga Ratzingera, jego dezaprobata dla wyboru brata na papieża była trochę egoistyczna. - Szczególnie jeśli się pomyśli, że za tą decyzją stali nie tylko ludzie, ale również Bóg - podkreśla.

W zaakceptowaniu nowej sytuacji pomogło również Georgowi Ratzingerowi przekonanie, że w serdecznych stosunkach między oboma braćmi nic się nie zmieni. Po uroczystej inauguracji pontyfikatu przez Benedykta XVI, jego brat spędził w Rzymie tydzień. Wystarczająco dużo, żeby się przekonać, że "normalność" jest możliwa również w przyszłości. Obiad i kolację obaj bracia jedli zawsze razem. Znalazł się także czas na wspólny spacer po Ogrodach Watykańskich - niewielkim terenie, który specjalnie dla braci Ratzingerów został odgrodzony przez włoską policję.

Szczególnie chętnie Georg Ratzinger opowiada o gotowości do pomocy swojego młodszego brata, który jako papież "nie zaczął bujać w obłokach, ale stąpa twardo po ziemi". Ponieważ Georg Ratzinger ma problemy ze wzrokiem, Benedykt XVI czytał mu na głos modlitwy z brewiarza.

Dobry kontakt między braćmi zapewniają tymczasem regularne rozmowy telefoniczne między Ratyzboną a Rzymem. Dzięki tajnemu numerowi, który Georg Ratzinger zapisał w swoim telefonie komórkowym, starszy z braci może zadzwonić bezpośrednio do papieża. W przypadku 2-3 rozmów w tygodniu jest jednak regułą, że to Benedykt XVI telefonuje. W czasie rozmów nie chodzi zwykle o wielką politykę, tylko o całkiem zwyczajne zdarzenia. Dłużej niż pięć, najwyżej siedem minut, nie rozmawiają.

d3r1l0o

Szczęśliwie bracia znowu się zobaczyli. Na Zielone Świątki były kapelmistrz ponownie poleciał do Włoch. Inaczej niż w przypadku swojego pierwszego pobytu w Rzymie, gdy został zakwaterowany w mieszkaniu byłego prefekta Kongregacji Nauki Wiary, teraz mieszka w części gościnnej Pałacu Apostolskiego. Nowocześnie wyposażone apartamenty, z salonem, sypialnią, kuchnią i łazienką, znajdują się pod dachem, bezpośrednio nad piętrem, na którym mieszka Benedykt XVI. Pomimo tych rzymskich wygód brat papieża nie zamierza jednak stać się Rzymianinem. - Nie, zostaję Bawarczykiem! - stwierdza stanowczo. (PAP)

d3r1l0o
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3r1l0o
Więcej tematów