Ratownik z ojca na syna
Wśród nowych ratowników Tatrzańskiego
Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, którzy właśnie złożyli
ślubowanie znalazł się Jakub Stawowy, syn jednego z bardziej
zasłużonych ratowników TOPR, który swoją przysięgę składał 33 lata
temu, informuje "Dziennik Polski".
Bardzo się cieszę, że Jakub załapał bakcyla - przyznaje Jan Stawowy._ Mój starszy syn też interesuje się górami, ale nigdy nie chciał być ratownikiem. A ten tak się zapalił, że specjalnie przyjechał tutaj z Irlandii, gdzie teraz mieszka i pracuje. Pilnowałem go, żeby nawet tam uczył się topografii._
To już nie pierwszy taki przypadek w TOPR, że syn idzie w ślady ojca. To bardzo dobrze, że młodzi mają się na kim wzorować - podkreśla zastępca naczelnika TOPR Adam Marasek._ Cieszymy się, że wciąż są chętni do pełnienia tej ochotniczej służby. W tym roku przyjęliśmy w nasze szeregi tylko pięciu ratowników. To dlatego, że stawiamy na jakość, a nie na ilość. W tej chwili w TOPR działa 29 ratowników zawodowych i około dwustu ochotników. To w pełni zabezpiecza nasze potrzeby._
W schronisku na Polanie Chochołowskiej nowi ratownicy: Maciej Gąsienica Fronek, Paweł Kopta, Daniel Puchalski, Jakub Stawowy i Zbigniew Tabaczyński złożyli uroczystą przysięgę na ręce naczelnika TOPR Jana Krzysztofa. Słowa tej przysięgi, napisanej przez Mariusza Zaruskiego wiele lat temu, są wciąż aktualne i zawierają w sobie wszystko to, co w pracy ratownika jest najważniejsze. (PAP)