Ratownicy wolą euro
Zachodniopomorscy ratownicy w pogoni za
zarobkiem masowo wyjeżdżają na zagraniczne plaże. W ubiegłym roku
do pracy za granicą wyjechało 200 ratowników zrzeszonych w
zachodniopomorskim Wodnym Ochotniczym Pogotowiu Ratunkowym. W tym
roku może ich być jeszcze więcej - informuje "Głos Szczeciński".
"Nic dziwnego. W Polsce część pracodawców nie płaci nawet minimalnego wynagrodzenia, czyli tych 800 złotych brutto" - mówi Witold Szadokierski, prezes Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie. "Za granicą nasi ratownicy zarabiają trzy-cztery razy więcej". 1 czerwca zaczyna się letni sezon na miejskich kąpieliskach, kilka tygodni później zaludnią się nadmorskie plaże. Jednak nie wszystkie zachodniopomorskie gminy zdecydowały się na zatrudnienie ratowników w tym roku. Nie zrobi tego np. Dziwnów - pisze gazeta.
Ratownicy, którzy w ubiegłych latach pracowali za granicą, przyznają, że warunki finansowe są tam zdecydowanie lepsze. "W Niemczech otrzymuję na rękę 640 euro. Mam przy tym zapewnione zakwaterowanie i ubezpieczenie" - mówi Grzegorz Kramarz, student ze Szczecina, który w ubiegłym roku pracował na plaży w niemieckim Zinnowitz. 640 euro to i tak nie najwyższa stawka jaką może otrzymać polski ratownik. Niedawno niemiecki pośrednik zaproponował pracę na Majorce za tysiąc euro. Do tego zapewnione było zakwaterowanie. Jeszcze więcej mogą zarobić ratownicy pracujący w USA oraz Australii. Wielu z nich po przepracowaniu jednego sezonu, podpisuje kontrakt na następny rok - informuje "Głos Szczeciński". (PAP)