Ratownicy GOPR mieli pracowity weekend
Pracowity weekend mieli ratownicy grupy beskidzkiej GOPR. Interweniowali aż 39 razy. W sobotę na szczyreckim Solisku narciarz zmarł na zawał serca. Goprowcy dwukrotnie wzywali też śmigłowiec ratunkowy. Od początku sezonu zimowego beskidzki GOPR interweniował prawie 600 razy.
07.02.2005 | aktual.: 07.02.2005 12:22
Ratownik dyżurny grupy beskidzkiej GOPR Andrzej Fasiński poinformował, że w sobotę na Solisku 49-letni narciarz przewrócił się, gdy czekał w kolejce do wyciągu; mimo natychmiastowej pomocy GOPR - zmarł. Śmigłowcem zaś trzeba było przetransportować do szpitala narciarzy, którzy doznali poważnych urazów kręgosłupa i głowy.
Fasiński dodał, że goprowcy każdego dnia pomagają ofiarom wypadków; najczęściej stykają się z kontuzjami narciarzy: urazami kończyn - złamaniami rąk lub nóg i skręceniami stawów kolanowych. Goprowcy prowadzili tej zimy także kilka akcji poszukiwawczych.
Ich zdaniem, główną przyczyną wypadków na stokach jest najczęściej brawura i małe umiejętności, dlatego GOPR apeluje do turystów i narciarzy o rozwagę.
Grupa Beskidzka GOPR liczy niespełna 400 ratowników. Swym zasięgiem obejmuje teren od Bramy Morawskiej po Babią Górę.