Ratowanie finansów publicznych zadaniem nie dla jednego rządu
Polskie finanse publiczne są w opłakanym
stanie. Realna jest groźba zadłużenia publicznego na poziomie 60
procent PKB. Na poparcie zasługuje każda próba reformy i
oszczędności wydatków. Żaden z kilku ostatnich rządów jednak nie
potrafił sobie z tym problemem poradzić - pisze "Rzeczpospolita".
Według komentatora dziennika Krzysztofa Gottesmana, wielką szansę miał dwa i pół roku temu rząd Leszka Millera. Wygrał zdecydowanie wybory, również głosami przedsiębiorców wierzących w obietnice lepszego dla nich klimatu. Paradoksalnie tzw. dziura Bauca sprawiła, że dla odważnych posunięć pojawiła się dobra atmosfera.
Nic takiego się nie stało. Poparcie zostało roztrwonione. Kiedy sytuacja stała się dramatyczna, już w atmosferze spadającego poparcia dla rządu i SLD oraz zbliżających się wyborów, powstał plan Hausnera. Mimo swoich poważnych zalet był to dokument wciąż niewystarczający - uważa komentator.
Ratowanie finansów publicznych nie jest zadaniem dla jednego rządu i dla jednej partii. Nie można jednak wymagać od opozycji - a tak postępuje premier Miller, nadużywając narodowej i państwowej frazeologii - by popierała hasła, a nie konkretne rozwiązania.
Jagieliński Łapiński i sejmowy plankton zapewnią być może uchwalenie głównych założeń planu. Poparcie dla niektórych ustaw zapowiedziała Platforma Obywatelska. Dobrze, że zostanie zrobiony pierwszy krok. W sejmowych komisjach jest czas i miejsce na ewentualne zmiany - podkreśla Krzysztof Gottesman.
Jego zdaniem, po wczorajszych deklaracjach trudno być jednak optymistą. Należy raczej czekać na wybory i mieć nadzieję, że wyłoni się taki układ polityczny, który od razu, z gotowym programem przystąpi do reformy finansów państwa. (PAP)