Raport: w Warszawie jest niebezpiecznie głośno
Bratysława, Warszawa i Paryż to trzy najgłośniejsze europejskie metropolie. Wynika to z opracowania Europejskiej Agencji Środowiska (EAŚ). Dla mieszkańców naszej stolicy nie mamy zbyt pocieszających informacji. Aby skutecznie walczyć z hałasem, potrzebne są duże pieniądze i masa drogich inwestycji, które mogą trwać latami.
- Myśmy to opracowanie dotyczące Warszawy przygotowywali bardzo dokładnie - wyjaśnia dr Radosław Kucharski z Instytutu Ochrony Środowiska. - Może dlatego zajęliśmy aż tak wysokie miejsce w tym rankingu - dodaje.
EAŚ zleciła opracowanie stosownej dokumentacji aż w 102 dużych europejskich miastach. Z raportu wynika, że najbardziej naszym uszom doskwiera hałas drogowy, kolejowy i lotniczy. Opracowanie stwierdza, że na dźwięki powyżej 55 decybeli narażonych jest aż 41 mln mieszkańców miast powyżej 250 tys. mieszkańców. Taki hałas jest porównywalny z tym, który wytwarza suszarka do włosów. Wysoki, utrzymujący się stale poziom decybeli może przyprawiać nas nie tylko o ból głowy. Z jego powodu możemy mieć kłopoty ze snem, a nawet problemy z sercem czy układem nerwowym oraz krążenia. W Warszawie około połowy mieszkańców jest narażonych na nadmierny hałas.
Niestety, na dokuczliwe dźwięki nie ma prostej recepty. - Aby hałas ograniczyć, potrzebne są liczne drogie inwestycje - przyznaje dr Kucharski. - Problemu nie da się załatwić od ręki, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Budżet miasta by tego nie wytrzymał - dodaje.
Podstawą do osiągnięcia sukcesu jest wyprowadzenie z miasta największego ruchu kołowego. - Potrzebna są obwodnice śródmiejska, miejska i podmiejska. To nimi powinien odbywać się ten największy ruch - stwierdza Kucharski. - Dobrze o tym wiedzą choćby mieszkańcy ul. Rzymowskiego, którzy nie mogą się doczekać budowy południowej części obwodnicy - dodaje. Jednak jego zdaniem rozwiązanie techniczne przewidziane przy budowie trasy nie jest najszczęśliwsze. Aby wokół obwodnicy było ciszej, przewiduje się umieszczenie jej w tzw. półtunelach. - Tam, gdzie w tunelu pojawi się przerwa, będziemy mieli wrażenie, że wybucha jakiś granat - ocenia ekspert. Z podobnym zjawiskiem możemy się obecnie spotkać u wylotu tunelu przy Wisłostradzie.