"Raport Rywina" oburzył byłego prezesa TVP
Były prezes TVP Robert Kwiatkowski nie wyklucza wytoczenia procesu w związku z przyjęciem przez Sejm sprawozdania sejmowej komisji śledczej ds. Lwa Rywina, w którym - jego zdaniem - naruszono jego dobra osobiste.
25.10.2005 16:15
Kwiatkowski oświadczył tak, zeznając przed warszawskim sądem rejonowym na procesie karnym, który wytoczył byłemu wicemarszałkowi Sejmu Tomaszowi Nałęczowi za jego wywiad pt. "Dość PRL-u na Woronicza", dotyczący m.in. sprawy Rywina.
To sprawa przyszłościowa - zastrzegł Kwiatkowski w rozmowie w sądzie z reporterem Polskiej Agencji Prasowej. Dodał, że sprawozdanie narusza jego cześć, gdyż m.in. stwierdza, że był on w "grupie trzymającej władzę", która miała wysłać Rywina z korupcyjną propozycją do Agory.
Prawnik Kwiatkowskiego, mec. Maciej Żbikowski, powiedział, że zastanawia się nad formą ewentualnego procesu - cywilną czy karną oraz nad tym, kto miałby odpowiadać w takim procesie: czy Sejm jako organ państwa, czy też np. tylko autor przyjętego przez Sejm wniosku mniejszości do sprawozdania, poseł PiS Zbigniew Ziobro.
"Aferą Rywina" od stycznia 2003 r. do kwietnia 2004 r. zajmowała się sejmowa komisja śledcza. W efekcie jej prac Sejm przyjął wniosek mniejszości Ziobry do sprawozdania tej komisji.
W zeszłym tygodniu Sąd Najwyższy utrzymał wyrok 2 lat więzienia i 100 tys. zł grzywny wobec Rywina. SN oddalił kasacje i obrony, i prokuratury w tej sprawie. SN podzielił ustalenie sądu, który w 2004 r. czyn Rywina zakwalifikował jako pomoc w płatnej protekcji osobom nie zdefiniowanym z imienia i nazwiska.
Zeznając we wtorek w sądzie Kwiatkowski podtrzymał swój prywatny akt oskarżenia przeciw Nałęczowi.
Jego powodem był wywiad, którego Nałęcz, wówczas szef komisji śledczej do sprawy Rywina, udzielił "Życiu Warszawy" we wrześniu 2003 r. Powiedział w nim, że Kwiatkowski brał udział w "pracach legislacyjnych, (...) którymi w ogóle nie powinien się zajmować", działał za kulisami afery Rywina "w sferze szarości i nieformalności", "ingerował w kwestie politycznej własności mediów", "przeprowadził pozorne reorganizacje w TVP służące tuszowaniu afery Rywina" i szykanował ówczesną dziennikarkę "Wiadomości" Jolantę Pieńkowską.
Nałęcz mówił też, że Kwiatkowski "posługiwał się czysto peerelowską metodą szykanowania ludzi", a w szczególności Pieńkowskiej, że "uczestniczył w grupie związanej z aferą Rywina", "jego zachowania nie mieściły się w standardach państwa demokratycznego i cywilizowanego" i że zachowuje się w TVP jak "peerelowski prezes Radiokomitetu - ta epoka za jego czasów trwa na Woronicza".
Sformułowania oraz tytuł wywiadu Kwiatkowski uznał za obraźliwe i wytoczył Nałęczowi proces karny o zniesławienie. Nałęcz sam zrzekł się chroniącego go immunitetu parlamentarnego.
Nałęcz nie przyznaje się do pomówienia Kwiatkowskiego. Oświadczył, że proces to represja za wykonywanie mandatu poselskiego. Grozi mu do 2 lat więzienia.
9 listopada będzie zeznawał były szef Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Janusz Pieńkowski.