PolskaRaport Millera na siłę przypisuje winę pilotom?

Raport Millera na siłę przypisuje winę pilotom?

Autorzy raportu Millera na siłę próbują przypisać błędy załodze prezydenckiego Tupolewa podczas tragicznego lotu do Smoleńska, pisze "Nasz Dziennik" w kontekście sporu o kąt wychylenia klap samolotu.

15.09.2011 | aktual.: 15.09.2011 10:06

Wojskowy protokół wytyka załodze Tu-154M, że nie zastosowała podczas podejścia na Siewiernyj wychylenia klap pod kątem 45 stopni i użyła w sposób nieprawidłowy klap 36 stopni.

Z zarzutem komisji nie zgadzają się piloci, na których powołuje się "Nasz Dziennik". Wskazują, że zastosowany przez załogę kąt wychylenia klap był wręcz zalecany w trudnych warunkach atmosferycznych. Ułatwiał wykonanie odejścia na drugi krąg, manewru, do którego lotnicy wyraźnie się przygotowywali.

- Komisja nastawiła się, że załoga chciała lądować w Smoleńsku. Ale ustawienie klap tylko potwierdza to, co piloci mówili w czasie lotu: że nie byli pewni tego, że wylądują, twierdzi nie wymieniony z nazwiska były pilot specpułku, który spędził wiele godzin w lewym fotelu dowódcy na Tu-154M.

Ocenia on, że klapy ustawione na 36 stopni dają większą gwarancję odejścia na drugie zajście. Są mniejsze opory i samolot płynniej przechodzi na wznoszenie. Jeżeli nie ma pewności co do lądowania, nie wypuszcza się klap na pełne. Założenie komisji, że załoga chciała lądować, jest więc w tym przypadku błędne. Nie chcieli. Byli przygotowani na odejście. Gdyby mieli kontakt z ziemią, byliby na wystarczającej wysokości i w odpowiedniej odległości, powiedzieliby "klapy pełne". To jest kilka sekund, mówi rozmówca gazety.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (88)