PolskaRapaczyńska: Jakubowska prosiła o interwencję u premiera

Rapaczyńska: Jakubowska prosiła o interwencję u premiera


Prezes Agory Wanda Rapaczyńska potwierdziła, że to Aleksandra Jakubowska poprosiła ją, by Adam Michnik interweniował u premiera w sprawie przesunięcia terminu rozpatrzenia przez rząd autopoprawki do projektu nowelizacji ustawy o rtv. W raporcie przekazanym komisji z Kancelarii Premiera jest oświadczenie Jakubowskiej, że nie prosiła o taką interwencję.

Rapaczyńska: Jakubowska prosiła o interwencję u premiera
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell

05.11.2003 | aktual.: 05.11.2003 17:50

Przesłuchiwana przez sejmową komisję śledczą badającą sprawę Rywina prezes Agory zeznała, że 15 lipca 2002 roku, ok. godz. 20.00, rozmawiała z Jakubowską. "Poinformowała mnie ona, że autopoprawka stanie następnego dnia na rządzie, że taka jest wola premiera, że ona sama nie ma na to wpływu, i że sugeruje, żebym poprosiła Michnika, żeby ten zadzwonił do premiera i interweniował" - relacjonowała przebieg rozmowy Rapaczyńska.

Jak dodała, zaraz potem poprosiła Michnika o telefon do premiera, a 12 minut później oddzwoniła do Jakubowskiej, żeby ją poinformować, że Michnik podjął się tego.

Rapaczyńska przedstawiła komisji wykazy rozmów jakie prowadziła 15 lipca 2002 roku. Są to billingi rozmów wychodzących z telefonów stacjonarnych i komórkowych oraz rozmów przychodzących, ale tylko na telefony stacjonarne.

Z wykazów wynika m.in., że o godz. 21.40 z komórki prezes Agory wykonany został krótki telefon do Jakubowskiej. "Prawdopodobnie dzwoniłam, żeby poinformować o rezultacie rozmowy z premierem i zostawiłam wiadomość" - wyjaśniła Rapaczyńska. "Około 22. Jakubowska do mnie oddzwoniła" - dodała.

Jak powiedziała, zrozumiała z rozmowy z Michnikiem i przekazała Jakubowskiej, że "sprawa idzie w dobrym kierunku, i że autopoprawka nie stanie następnego dnia na rządzie".

Zbigniew Ziobro (PiS) zauważył, że w dokumencie sporządzonym przez Jakubowską w związku z prowadzonym w Kancelarii Premiera postępowaniem wyjaśniającym okoliczności jakie miały miejsce w lipcu 2002 r. przy uchwalaniu autopoprawki, minister oświadczyła, że nie prosiła o interwencję u premiera.

"Ona nie miała żadnego obowiązku informować mnie, kiedy autopoprawka stanie na rządzie, więc skoro do mnie dzwoniła, to coś ode mnie chciała w tej sprawie" - odparła Rapaczyńska.

W oświadczeniu Jakubowska stwierdza także, że 5 lipca wysłała autopoprawkę do sekretarza Rady Ministrów z prośbą o skierowanie pod obrady 9 lipca, traktując to jako ogólne wykonanie polecenia premiera z czerwca. "Czy pani zdaniem, to była realizacja kompromisu?" - dociekał poseł PiS.

"Jeśli chodzi o zapisy dekoncentracyjne, to nie był to kompromis, ponieważ nic nie zmieniło się z w przepisach dotyczących radiostacji lokalnych w stosunku do projektu. Także przepis dotyczący telewizji ogólnopolskiej miał taki sam efekt jak w projekcie" - odpowiedziała Rapaczyńska.

Ziobro przedstawił także odręczne zapiski Jakubowskiej, skierowane do premiera, które miały zakreślać granice kompromisu. Niektóre zapisy w dokumencie są skreślone, inne nieczytelne. "Czy osoba nie zorientowana w materii może ten dokument traktować jako informację" - pytał.

Rapaczyńska przyznała, że "w niektórych miejscach dokument jest jasny, w niektórych nie". "Dla mnie nie jest to dokument, który by mi powiedział, jak może wyglądać kształt rynku po wprowadzeniu tych przepisów" - dodała.

Bogdan Lewandowski (SLD) przypomniał, że w notatce przekazanej prezydentowi 28 lipca Rywin napisał, iż podczas spotkania z Rapaczyńską, prezes Agory zwróciła się do niego z prośbą "o rozeznanie warunków brzegowych rządu" w sprawie poprawek do nowelizacji ustawy o rtv. Rapaczyńska nie potwierdziła tych słów Rywina. Zapewniła, że z jej strony nie padła prośba, by Rywin dowiedział się jakie są "warunki brzegowe" rządu.

Według niej, Rywin podczas składania propozycji korupcyjnej swoją rolę uzasadniał tym, że jest doradcą premiera w sprawie nowelizacji i znalezienia kompromisu między rządem a nadawcami, i że w związku z tym włącza się w prace nad autopoprawką.

Rapaczyńska pytana, czy próbowała zweryfikować prawdziwość słów Rywina, odpowiedziała, że "nie przyszło jej do głowy" wątpić w to, co mówi Rywin, ponieważ znała go wcześniej, przed wydarzeniami z lipca 2002 r., i jej doświadczenia z tych kontaktów nie dawały powodów, by zakładać, że kontaktuje się z nią po to, by ją okłamać.

Przyznała jednak także, że tylko przez jakieś trzy minuty swojej rozmowy z Rywinem 15 lipca wierzyła, że on rzeczywiście badał "warunki brzegowe" strony rządowej w sprawie autopoprawki.

"Kiedy dowiedziałam się, że on ze mną rozmawia o wymuszeniu linii redakcyjnej 'Gazety' i o wymuszeniu łapówki, to już się w ogóle przestałam zastanawiać, czy on coś badał, czy nie" - powiedziała szefowa Agory.

Rapaczyńska zeznała ponadto, że do 16 lipca 2002 r. obietnica konsultacji z mediami prywatnymi autopoprawki do nowelizacji ustawy o rtv nie była realizowana. Jej zdaniem, w projekcie autopoprawki zmieniały się w tym czasie tylko przepisy dotyczące TVP, a pierwsza wersja autopoprawki, umożliwiająca Agorze zakup Polsatu, pojawiła się dopiero 17 lipca.

Rapaczyńska powiedziała, że przez długi czas uważała, iż od 3 lipca do 18 lipca (19 lipca Rapaczyńska wyjechała na kilka tygodni na urlop za granicę) odbywała się intensywna praca, by doprowadzić do kompromisu. "Dzisiaj, od trzech dni, wiem, że od 3 lipca do 17 lipca nic się nie działo w sprawie kompromisu dotyczącego zapisów antykoncentracyjnych" - dodała.

Prezes Agory powiedziała też, że projekt nowelizacji ustawy o rtv faktyczne decyzje w sprawie definiowania rynku mediów, co jest najistotniejsze w przepisach antykoncentracyjnych, pozostawiał w rękach Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. A od takiej definicji zależało np. czy Agora mogłaby kupić Polsat.

Gdy Lew Rywin mówił mi jak mamy płacić za ustawę o rtv, to chciał żeby 30% sumy zapłacić po podpisaniu jej przez prezydenta, a pozostałe 70% - po zakupie Polsatu. To znaczy, że zgodę KRRiT na zakup wycenił na dwa razy tyle co zgody Sejmu, Senatu i prezydenta - tłumaczyła.

Jan Rokita (PO) pytał, czy Rapaczyńska zdaje sobie sprawę, że zachowanie jej i Adama Michnika 15 lipca mogło zostać odebrane przez ludzi, którzy chcieli łapówki, jako wyrażenie zgody na jej wręczenie. "Oczywiście, dzisiaj zdaję sobie z tego sprawę, że nie było jasnego przekazu, że 'na drzewo'" - przyznała Rapaczyńska.

Mimo usilnego dopytywania i zadziwienia Rokity, prezes Agory powtarzała, że w lipcu zeszłego roku nie łączyła korupcyjnej propozycji Rywina z bardziej przychylnym dla Agory stanowiskiem rządu w kwestii ustawy o rtv, jakie pojawiło się po 15 lipca. Tłumaczyła, że na początku dosłownie potraktowała propozycję Rywina i to, że rzekomo wysłał go premier.

"Jak zatem parę godzin później mogła pani wpaść na pomysł, by u tego samego Millera, Michnik interweniował w sprawie zdjęcia autopoprawki z posiedzenia rządu?" - pytał Rokita. - "Ja nie jestem tego w stanie pojąć. Jakieś psychologa pan marszałek musi tu wezwać" - zwrócił się Rokita do Tomasza Nałęcza (UP), na co szef komisji zareagował, że przecież Rapaczyńska jest doktorem psychologii.

W czwartek - dalszy ciąg przesłuchania prezes Agory. Później przed komisją stawią się także: prawnik Agory Ewa Lewszuk i świadek telefonicznej rozmowy Michnika z Millerem reżyser Andrzej Titkow.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)