PolskaRaka leczymy metodami historycznymi

Raka leczymy metodami historycznymi

Na zdiagnozowanie raka czeka się u nas 6-8 miesięcy, a dla wielu chorych to wyrok śmierci - alarmuje "Dziennik Polski".

Raka leczymy metodami historycznymi
Źródło zdjęć: © WP.PL | Łukasz Szełemej

28.12.2013 | aktual.: 30.12.2013 10:32

Diagnostyka onkologiczna szwankuje na każdym etapie - pisze dziennik, relacjonując: Pacjent zgłasza się do lekarza I kontaktu, który na ogół nie ma może przeprowadzić koniecznych badań, więc kieruje do specjalisty, do którego czeka się kilka tygodni, a nawet miesięcy.

Specjalista zaś wysyła na badania, ale chory czeka dalej, bo terminy np. na tomograf czy rezonans też są odległe - kontynuuje "DP". Gdy wreszcie lekarz ma wyniki badań i uzna je za niepokojące, kieruje pacjenta do szpitala onkologicznego.

W sumie cały ten proces trwa średnio ok. pół roku - wyliczyła Polska Koalicja Pacjentów Onkologicznych (PKPO). A w Małopolsce nierzadko znacznie dłużej - ustaliła gazeta, podkreślając, że w wielu przypadkach na wyleczenie jest już za późno.

Do tego, jest też problem z metodami diagnostycznymi. Np. przy diagnostyce raka piersi nagminnie używamy mammografii, choć - jak mówi prof. Leszek Borkowski z PKPO - najpełniejszy obraz daje rezonans. Zaś przy raku prostaty nadal często opieramy się na teście PSA, uważanym w Europie za metodę historyczną - wymienia "DP".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)