PolskaRadzą, jak dorżnąć watahy

Radzą, jak dorżnąć watahy

Jakich doradców dobrał sobie minister Radosław Sikorski, etykietowany mianem polityka konserwatywnego? To grupa, w której przeplatają się między innymi osoby zarejestrowane przez SB, dawni piewcy reżimu komunistycznego i działacze na rzecz praw homoseksualistów

Radzą, jak dorżnąć watahy
Źródło zdjęć: © PAP

09.02.2010 | aktual.: 09.03.2010 21:44

Doradczy Komitet Prawny przy ministrze spraw zagranicznych liczy 16 osób, a na jego czele jeszcze do niedawna stał prof. Jan Barcz. Po publikacji „Gazety Polskiej”, w której ujawniliśmy, że był on zarejestrowany przez Służbę Bezpieczeństwa jako kontakt operacyjny „Jaksa”, przestał pełnić tę funkcję. Od kilku tygodni podejmowaliśmy w MSZ próby uzyskania informacji, czy prof. Barcz utrzymał statut członka komitetu, ministerstwo jednak nie udzieliło nam takiej odpowiedzi.

Nie przypominał sobie rozmów z oficerem prowadzącym

Wśród doradców szefa polskiej dyplomacji pojawia się również nazwisko byłego sędziego Sądu Najwyższego – Stanisława Gebethnera. To jeden z najbardziej znanych polskich konstytucjonalistów i specjalistów w zakresie ordynacji wyborczej. Jak wynika z akt IPN, Gebethner został zarejestrowany przez SB jako kontakt poufny w 1965 r. Potem – jako kontakt operacyjny. Służby zainteresowały się nim, gdy wyjeżdżał na stypendium do Strasburga. Przed opuszczeniem Polski poinstruowano go, na co ma zwracać uwagę w kraju za żelazną kurtyną. Esbecy chcieli zapewnić sobie za pośrednictwem Gebethnera dopływ informacji o „Kulturze” Jerzego Giedroycia, pracownikach Radia Wolna Europa oraz organizacjach antykomunistycznych. Jak wynika z akt, profesor przystał na tę propozycję. Już w trakcie pierwszej rozmowy tłumaczył esbekom szczegóły konfliktu pomiędzy angielskimi wydawnictwami a PWN. Zrelacjonował swój pobyt na miesięcznym stypendium w Anglii, gdzie spotykał się z tamtejszą Polonią w londyńskim Klubie „Orła Białego”. Oficer
prowadzący napisał później, że Gebethner podczas spotkania bardzo chętnie udzielał informacji.

W trakcie rozmowy z esbekiem w grudniu 1965 r. Gebethner figuruje już jako kontakt poufny o pseudonimie „GS”, potem również jako kontakt operacyjny o tym samym pseudonimie. Podczas grudniowego spotkania „GS” relacjonuje swoją znajomość z pracownikiem British Council, którego uważa za agenta brytyjskiego wywiadu. Informacja ta zostaje przekazana do odpowiedniej komórki kontrwywiadu. Z kontaktów Gebethnera z SB zachował się szczegółowy donos, jaki złożył na ówczesnego dyrektora Instytutu Historii Prawa na UW, profesora Juliusza Bardacha, z którym miał być skonfliktowany. „GS” przekazał SB, że jeśli jakiś pracownik naukowy nie podziela opinii Bardacha, wówczas ten „rozszerza o nim fałszywe, oszczercze plotki”. Opisywał też życie intymne profesora.

Ostatnia notatka, jaką zawierają akta SB Gebethnera, pochodzi z maja 1966 r. Informuje w niej SB o prochińskich broszurach, które rozrzucono na Uniwersytecie Warszawskim w maju 1966 r. Zapewnia, że jedną z nich zaniósł wcześniej sekretarzowi komisji uczelnianej PZPR. W dokumentach znajduje się rachunek za zakup tomiku wierszy Mirona Białoszewskiego. Widnieje na nim adnotacja porucznika Knyziaka: „Wręczyłem kp. GS wymienioną na odwrocie książkę tytułem wynagrodzenia za współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa MSW”.

Bezpieka wyeliminowała Gebethnera z sieci agenturalnej w 1975 r. W notatce dotyczącej zakończenia współpracy napisano: „Podczas spotkań udzielał obiektywnych i wyczerpujących informacji. Aktualnie nie jest wykorzystywany operacyjnie”.

Prof. Gebethner w rozmowie z „GP” nie przypominał sobie rozmów z oficerem prowadzącym, por. Knyziakiem. Po chwili jednak stwierdził, że ktoś taki zjawił się w jego otoczeniu. Nie przypominał sobie także sporu z prof. Juliuszem Bardachem. – Muszę pójść do IPN, sprawdzić, co mi przypisał – wyraził się o Knyziaku. – Żadnych prezentów nie przyjmowałem – zaprzeczał.

– Nie wiedziałem, że zostałem wciągnięty na listę – zdziwił się Gebethner. Stanowczo odmówił rozmowy o pracach komitetu doradczego przy ministrze Sikorskim.

Czerwień z tęczy

Grono doradców MSZ uzupełnia prof. Eleonora Zielińska – była sędzia Trybunału Stanu i wykładowca Prawa Karnego na UW. Zielińska była w składzie jury konkursu kampanii „Tiszert dla Wolności”, które wyróżniło hasła: „nie płakałem po papieżu”, „jestem na liście”, „mam dwie mamusie”. Prof. Zielińska działa na rzecz zwiększenia dostępności aborcji, refundacji środków antykoncepcyjnych, wydawania ich bez recept. Na przeszkodzie wprowadzeniu „normalnych” rozwiązań prawnych w sprawach aborcji stoją w jej mniemaniu silna rola Kościoła katolickiego i konformizm polityków. Współtworzy wraz z innym doradcą Sikorskiego – Romanem Wieruszewskim – Radę Konsultacyjną projektu Kampanii Przeciw Homofobii, śledzącego dyskryminację osób homo-, bi- i transseksualnych.

Wieruszewski zasłynął w PRL tekstami opiewającymi ustrój prawny PRL, o czym pisała „Gazeta Polska” w nr 3/2010.

W czasach PRL być wiernym partii przez 32 lata, przewodniczyć Radzie Towarzystwa Przyjaźni z Narodami w komitecie Frontu Jedności Narodu, by w III RP zyskać uznanie ministra Sikorskiego – to stało się z kolei udziałem prof. Janusza Symonidesa. Minister korzysta też z doświadczeń profesora Andrzeja Wasilkowskiego, który w PRL zasłynął publikacją „Socjalistyczna integracja gospodarcza: zarys problematyki gospodarczej”. W innej – „Postęp gospodarczy a społeczeństwo” z 1975 r. tak pisał o leninowskiej Rosji: „Chodzi o coś innego: o ogromną atrakcyjność ówczesnej Rosji dla świata, o popularność i szacunek dla odwagi »marzyciela z Kremla«”.

Również inni doradcy to dobrze wypróbowani choćby przez ekipę rządową SLD znawcy problematyki prawnej. Władysław Czapliński przykładowo przewodniczył komitetowi doradczemu ds. prawa europejskiego w rządzie Marka Belki. Członkami tego gremium byli wówczas także dzisiejsi doradcy ministra Sikorskiego – wspomniana Eleonora Zielińska czy Zdzisław Galicki.

Maciej Marosz, Grzegorz Wierzchołowski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)