Radość i krytyka – referendum w Czeczenii
Radość promoskiewskich władz Czeczenii i krytyka ze strony większości rosyjskich mediów, to pierwsze reakcje na niedzielne referendum konstytucyjne w republice, które według Moskwy ma położyć kres wojnie trwającej od 3,5 roku.
24.03.2003 | aktual.: 24.03.2003 11:58
W potępianym przez organizacje praw człowieka głosowaniu wzięło udział - według władz - ponad 80% uprawnionych do głosowania. Na każde z trzech pytań - o konstytucję oraz o ordynacje w wyborach prezydenta i parlamentu - "tak" odpowiedziało ponad 95% wyborców.
Jako pierwsza zareagowała promoskiewska administracja Achmada Kadyrowa, która zapowiada, że już w poniedziałek na centralnym stadionie w mieście Gudermes odbędzie się uroczystość z okazji przyjęcia ustawy zasadniczej. Kadyrow ma na niej ogłosić uroczyście 23 marca świętem konstytucji.
Tymczasem radio "Echo Moskwy" poświęciło referendum sarkastyczny komentarz, w którym porównuje głosowanie z wyborami w czasach radzieckich. "Liczby, o których mowa w protokołach komisji wyborczych, wywołują nostalgię – wskaźniki bliskie stu procentom są raczej charakterystyczne dla byłych środkowoazjatyckich republik ZSRR i dla samego Związku Radzieckiego. Na terytorium Rosji w naszych czasach to rzadkość" - skomentowało radio w porannym dzienniku.
"Echo" dodaje, że wskaźniki w niektórych rejonach były wprost oszołamiające. W rejonie nad rzeką Terek swoje "trzy razy tak" powiedziało 99% ludności, gdy zaś podliczono głosy uchodźców czeczeńskich w dwóch komisjach w Inguszetii, okazało się, że spośród około trzech tysięcy umieszczonych w spisach wyborców zagłosowało... 5,5 tysiąca. Frekwencja - jak złośliwie zauważa radio - wyniosła 190%.
Rosyjskie władze od początku bały się ewentualnego bojkotu głosowania, który - zgodnie z ordynacją wymagającą 50-procentowej frekwencji - mógłby unieważnić referendum. Czeczenom obiecywano szeroką autonomię, odszkodowania za utracone mienie, złagodzenie działań sił rosyjskich, pieniądze na odbudowę republiki; szeroko omawiano także możliwość powszechnej amnestii dla schwytanych bojowników.
Organizacje praw człowieka twierdziły jednak, że na tym katalog środków nie został wyczerpany i że dochodziły także groźby - rozpowszechnianie plotek, że za niepójście do głosowania grożą kary. "Ludzie, z którymi rozmawiałem, mówią tak: pójdziemy głosować, bo jak się okaże, że nasza wieś oddała mniej głosów za konstytucją niż sąsiednie, to będziemy podejrzani. Będą ‘zaczistki’ (akcje pacyfikacyjne sił rosyjskich) i aresztowania" - mówił pod koniec lutego szef organizacji "Memoriał" Oleg Orłow, gdy wrócił z jednego z wyjazdów do Czeczenii.
Według poniedziałkowej "Niezawisimej gaziety", wielu wyborców głosowało "tak", licząc na złagodzenie swojego losu. "Chcę wierzyć w siłę referendum, chcę, żeby oddali mi syna, który pracował i przed nikim się nie ukrywał. Będą głosować za konstytucją tylko po to, żeby już nie było zaczistek" - powiedziała gazecie przed lokalem wyborczym jedna z mieszkanek Sacyta Sagałbiekowa.
Spośród ważniejszych mediów jedynie prorządowa gazeta "Izwiestija" nie ma wątpliwości co do głosowania. Niemal wszyscy jej rozmówcy w Groznym - stolicy Czeczeni - zgodnie wyrzekali się niepodległości republiki, zgodnie "przepraszali" za swoje dawne poparcie dla separatystów i zgodnie deklarowali, że popierają projekt konstytucji.
Nowa ustawa zasadnicza po raz pierwszy jednoznacznie stwierdza, że Czeczenia, starająca się w latach 1992-99 zdobyć niepodległość, stanowi część Rosji. (reb)