Radny Rafał Piasecki zrzekł się mandatu. Dostał prezent: rękawice bokserskie
Bydgoski radny Rafał Piasecki, który miał znęcać się psychicznie i fizycznie nad żoną, zrzekł się z mandatu. Jako powód decyzji wskazał "brak dalszej możliwości i pełnienia funkcji".
Bydgoski radny Rafał Piasecki, który miał się znęcać psychicznie i fizycznie nad żoną, zrzekł się z mandatu. Jako powód decyzji wskazał "brak dalszej możliwości i pełnienia funkcji".
Piasecki pismo w sprawie rezygnacji z mandatu skierował do przewodniczącego Rady Miasta, a odpis przekazał PAP.
"W związku z brakiem dalszej możliwości pełnienia funkcji radnego Miasta Bydgoszczy, pragnę poinformować, że z dniem dzisiejszym zrzekam się mandatu radnego Miasta Bydgoszczy. Pragnę serdecznie podziękować panu prezydentowi, radnym, pracownikom bydgoskiego magistratu, a w szczególności mieszkańcom Bydgoszczy za wszystkie lata współpracy, począwszy od 2010 r." - napisał Piasecki.
Stanowczy apel kobiet
Kilka godzin przed rezygnacją Piaseckiego, przed siedzibą bydgoskiej rady miasta obyła się konferencja prasowa kobiet z Nowoczesnej, PO, SLD, Partii Razem, nieformalnych grup Dziewuchy Dziewuchom Bydgoszcz i Czarny Protest oraz Fundacji Oblivion. Domagały się, aby zrezygnował on z mandatu.
"Ofiar przemocy domowej w Polsce przybywa. Statystyki mówią o prawie 92 tysiącach ofiar przemocy - tych zarejestrowanych. To liczba tragedii ludzkich i całych rodzin. My Polki, bydgoszczanki przemocy mówimy STOP. Nie zgadzamy się na poniżanie i krzywdzenie fizyczne czy psychiczne. (...) Wzywamy radnego Rafała Piaseckiego do złożenia mandatu radnego naszego miasta" - głosił apel grupy kobiet.
Sygnatariuszki apelu podkreśliły, że wspierają żonę Piaseckiego "w trudnym czasie, ale również inne ofiary przemocy, które nie mają odwagi wyjść z cienia swego oprawcy".
"My radni nie wyobrażamy sobie współpracować z Rafałem Piaseckim merytorycznie na jakimkolwiek posiedzeniu komisji, posiedzeniu rady miasta. W związku z tym trudno mi powiedzieć, jak będzie wyglądała ta sytuacja, jeżeli Piasecki przyjdzie na sesję. (...) Sprzeciwiamy się mówieniu, że jest to życie prywatne i nie należy tego komentować. To nie jest życie prywatne, to jest przemoc jednej osoby wobec drugiej, na co absolutnie się nie godzimy" - powiedziała radna Monika Matowska (PO).
Część opisywanych przez media zachowań Piaseckiego miała miejsce w Bydgoszczy, a część w Warszawie, gdzie znalazła się jego żona po wyprowadzeniu się z domu.
Patryk Jaki: zero litości dla takich drani
Postępowanie w sprawie prowadzi warszawska prokuratura. W czwartek wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki napisał na Twitterze, że "Prokuratura Krajowa objęła nadzór nad sprawą radnego Piaseckiego. W mojej ocenie - zero litości dla takich drani".
W środę do sprawy odniosła się minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska, którą o komentarz prosili dziennikarze. - To są absolutnie skandaliczne sytuacje, jeżeli mówimy o przemocy domowej, czy ona dotyczy przemocy w stosunku do kobiet, bo tak najczęściej się zdarza, czy przemocy wobec dzieci, to jest naganne - powiedziała.
Minister zaznaczyła, że ministerstwo zrobi wszystko to, co możliwe, aby przeciwdziałać takim zachowaniom.
Rękawice bokserskie na krześle
Na środowej sesji rady miasta Piasecki nie był obecny. Jeden z radnych na jego krześle powiesił rękawice bokserskie.
Sprawa Piaseckiego po raz pierwszy światło dzienne ujrzała pod koniec lutego, kiedy lokalne media zamieściły relacje jego żony, że znęcał się nad nią. W ostatnim czasie w internecie pojawiło się nagranie głosowe z domowej awantury zrobione przez żonę, a sprawa stała się bardzo głośna w mediach. Piasecki po pierwszych publikacjach zrezygnował z klubu radnych PiS i z partii.