Radny PiS stracił rozum przez wódkę
Oto, jak się awanturuje polska władza. Wiceprzewodniczący rady miejskiej
w Dzierżoniowie zwyzywał i obraził sąsiada, a potem rzucił się na
policjantów. Wszystko przez wódkę. - Nie wiem, co we mnie wstąpiło -
opowiada skruszony Roman Kowalczyk (48 l.). Tyko czy nie za późno już na
skruchę? Taki wstyd na oczach wyborców pewnie zakończy samorządową
karierę pieniacza.
12.11.2009 | aktual.: 12.11.2009 09:47
Kowalczyk w piątek wieczorem spotkał się z kolegami. Poszli razem do restauracji. Po kolacji postanowili się zabawić. Zamówili wódkę i piwo. Biesiadowali w najlepsze kilka godzin. Około godz. 22 radny niepewnym krokiem ruszył w kierunku domu. - Po kolacji wypiliśmy trochę wódki. Może pół litra i kilka piw. Miałem niedaleko do domu, dlatego poszedłem piechotą. Na klatce schodowej w moim bloku spotkałem sąsiada. Chwilę rozmawialiśmy. Potem pamiętam, że zaczęliśmy się kłócić o jakieś zaszłości. Nie wiem dlaczego, bo do tej pory przyjaźniliśmy się - tłumaczy zawstydzony pieniacz.
Przestraszony napastliwością radnego sąsiad zadzwonił po policję. Ale na prośbę policjantów o spokój, Kowalczyk dostał jeszcze większej furii. Wyzywał, miotał się, a po chwili rzucił z rękami na funkcjonariuszy. Jednego popchnął, drugiego próbował uderzyć. No i doigrał się. Policjanci obezwładnili radnego i skuli w kajdany. Trafił do aresztu, żeby wytrzeźwiał. Następnego dnia przed południem Kowalczyk wyszedł na wolność.
- Przez całą noc w areszcie rozmyślałem nad tym, jak mogłem do tego dopuścić. Raczej stronię od alkoholu. Ale jestem świadom konsekwencji i jako dorosły mężczyzna nie będę unikał kary. Powiadomiłem swoich przełożonych. Zawiesiłem członkostwo w PiS. Nie będę przychodził na posiedzenia rady miasta i nie będę pobierał diet. Chcę dobrowolnie poddać się karze - wyznaje nam krewki samorządowiec. Czy wyborcy odpuszczą mu winy?
Polecamy w wydaniu internetowym efakt.pl:
Cała partia chodzi w jednej czapce. Zobacz która