Rachunek za niemiecki poród
Narodowy Fundusz Zdrowia odmówił łodziance
zwrotu kosztów leczenia i porodu za granicą, mimo że miała ważną
Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego, uprawniającą do
darmowych usług medycznych w krajach wspólnoty - informuje
"Dziennik Łódzki".
16.06.2006 | aktual.: 16.06.2006 01:52
Kobieta będzie musiała zapłacić 2.500 euro (około 10 tys. zł) - taki rachunek wystawiła niemiecka klinika, w której przyszło na świat jej dziecko. Przedstawiciele NFZ tłumaczą, że podjęli taką decyzję, bo - ich zdaniem - łodzianka próbowała... wyłudzić pieniądze.
Przeprowadziliśmy dochodzenie i okazało się, że pacjentka, domagająca się zwrotu pieniędzy, od dawna przygotowywała się do porodu w Niemczech - tłumaczy Błażej Torański, rzecznik łódzkiego oddziału NFZ.
Fundusz twierdzi, że coraz więcej Polek spodziewających się dziecka celowo planuje wyjazd za granicę tak, żeby zbiegł się z terminem rozwiązania. Najchętniej jeżdżą do niemieckich klinik, w których mogą nieodpłatnie skorzystać z akupunktury, dowolnego znieczulenia, zdecydować się na poród w wodzie, a nawet zażyczyć sobie aromaterapii.
W tym roku NFZ odmówił refundacji kosztów porodu i pobytu w zagranicznych szpitalach 17 pacjentkom z różnych regionów kraju. (PAP)