Rachunek za... dziurę w głowie
47-letniemu Sławomirowi Kuczyńskiemu,
pobitemu w Izbie Wytrzeźwień, po 6 latach przysłano... rachunek za
pobyt w tym przybytku. Musi zapłacić 108 zł 80 gr. Za co? -
Zapewne za dziurę w głowie, z którą chodził przez kilka miesięcy.
A może za inwalidztwo? - pyta "Express Ilustrowany".
01.07.2005 | aktual.: 01.07.2005 14:50
- To skandal, twierdzi poszkodowany, który z powodu pobicia w izbie wytrzeźwień wylądował na rencie. - Nie dość, że odebrano mi zdrowie to jeszcze muszę za to zapłacić.
Kuczyński trafił do "żłobka" 25 grudnia 1999 r. Nietrzeźwego, którego pilnował jego rottweiler, policja zabrała z klatki schodowej budynku, w którym mieszkał. Trafił do izby wytrzeźwień. Nic więcej nie pamięta. Z krwiakiem mózgu i połamanymi żebrami zawieziono go do szpitala w Zgierzu. Był dwa tygodnie nieprzytomny. Następnie leczono go w szpitalu im. Kopernika, gdzie miał wykonaną plastykę czaszki. Przebywał na zwolnieniu 9 miesięcy, a mimo to nie powrócił do pełni sił. Został skierowany na rentę z powodu znacznego uszczerbku na zdrowiu i zaników pamięci.
Pechowy pensjonariusz skierował sprawę do sądu. Lekarz z izby obecny na dyżurze w dniu zdarzenia dostał 2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu. Zobowiązania wobec byłej izby wytrzeźwień, której funkcję przejął Miejski Ośrodek Profilaktyki i Terapii Uzależnień, samodzielny publiczny zakład medyczny, egzekwuje obecnie wydział finansowy Urzędu Miasta Łodzi.
- Nie znam dokładnie tej sprawy, gdyż mamy ok. 20 tys. dłużników, których nazwiska przekazała nam była izba wytrzeźwień, mówi Grzegorz Siwik, kierownik oddziału ds. egzekucji należności miasta Wydziału Finansowego UMŁ. - Zainteresowany powinien się do nas zgłosić i złożyć na piśmie dokładne wyjaśnienia podając okoliczności zdarzenia. Ostateczną decyzję w sprawie opłaty za jego pobyt w izbie podejmie dyrektor wydziału finansowego i wiceprezydent Łodzi odpowiedzialny za finanse. (Polskapresse)