Rachunek krzywd
Z Kraju Warty w czasie niemieckiej okupacji
wysiedlono około 650 tys. Polaków, z czego połowa została wysłana
na roboty przymusowe, a pozostali trafili do Generalnego
Gubernatorstwa (GG), przypomina "Głos Wielkopolski".
Odszkodowania dostała tylko część wysiedlonych - i to jedynie za pracę przymusową w III Rzeszy, a nie za utracony dorobek życia. Ci, którzy zostali rzuceni na pastwę losu do GG stracili cały majątek, lecz nie otrzymali żadnych rekompensat. Czy to się teraz zmieni, pyta gazeta.
Ludziom przez lata robiono wodę z mózgu, ubolewa prezes Związku Wysiedlonych "Gniazdo" w Poznaniu, Włodzimierz Nowak. Mówiło się, że nie ma mowy o odszkodowaniach wojennych, ale to nie ma nic wspólnego z rekompensatami za wysiedlenia. Sprawa reparacji jest rozstrzygana między państwami - my chcemy zadośćuczynienia dla ludzi. Niemcom wydawało się, że problem przebrzmiał, ale wśród Polaków rośnie świadomość prawna. Po naszym wejściu do UE ta sprawa została dopiero otwarta. Jeśli Niemcy uważają się za państwo prawa, powinni ją załatwić.
Czy zatem wysiedleni Polacy mają szanse na pieniądze? Myślę, że niewielkie - odpowiada z żalem dr Maria Rutowska, historyk z Instytutu Zachodniego w Poznaniu, autorka książki o wysiedleniach z Kraju Warty w latach 1939-1941._ Sprawa dotyczy dużej rzeszy ludzi, mieszkańców Wielkopolski, lecz również części Pomorza i Śląska. Według źródeł niemieckich, wysiedlono do GG około 365 tys. osób. Jak dziś oszacować ich utracony majątek?_
To musi być akt dobrej woli strony niemieckiej - twierdzi W. Nowak. Na razie nie występujemy do sądów o uzyskanie konkretnych kwot, lecz z propozycją powołania w Poznaniu przez stronę niemiecką fundacji, która zajęłaby się świadczeniem pomocy poszkodowanym. Nie chcemy konfliktu z Niemcami. Mówimy im: załóżcie w Poznaniu fundację. Niech pomaga poszkodowanym w formie zapomóg, świadczeń lekarskich i sanatoryjnych, stypendiów dla następców.(PAP)