ŚwiatR. Sikorski: zamach na Bhutto to morderstwo polityczne

R. Sikorski: zamach na Bhutto to morderstwo polityczne

Zdaniem ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego to, co się stało wczoraj w Pakistanie to morderstwo polityczne. Znałem Benazir Bhutto osobiście. Już w czasach poprzednich rządów, też wojskowych - powiedział Radosław Sikorskie w Salonie Politycznym Trójki.

28.12.2007 | aktual.: 28.12.2007 13:41

Jaki wpływ na naszą politykę będzie miało to, co się stało. Czy MSZ oprócz tego, że potępił zamach, planuje jeszcze jakieś kroki w tej sprawie?

- Nie bardzo mamy wpływ na to, co się dzieje w Pakistanie. Ale będziemy się przyglądać z dużym niepokojem, bo to jest kraj, który w swojej historii od czasu podziału jeszcze Indii brytyjskich nie zaznał zbyt wielu okresów stabilności, czy demokracji. A jednocześnie pozyskał broń nuklearną. Tu naprawdę nie ma żartów.

Mówi Pan o tej stabilności. Czy to nie jest rozbicie tej kruchej układanki amerykańskiej w Pakistanie - wspieranie prezydenta Musharrafa, który tylko pozornie ma kontrolę nad sytuacją w kraju? Porażka amerykańskiej strategii?

- Jest to na pewno wielki cios w proces konstytucyjny, który miał doprowadzić do legitymizacji władzy w Pakistanie i rozwoju procesów, które mogłyby tę sytuację ustabilizować. Przypomnę, że w Pakistanie jeszcze wicekról George Curzon utworzył tzw. północno-zachodnią prowincję graniczną - to ten sam Kerzon od Linii Curzona - to jest ta prowincja, która graniczy z Afganistanem, gdzie są tzw. terytoria autonomiczne, plemienne, gdzie właściwie władza centralna Pakistanu nie sięga. Benazir Bhutto obiecywała skończyć z ekstremistami, którzy tam rządzą i to jest zapewne jedna z hipotez, co do przyczyn zamachu na nią.

Jeśli mówimy Pakistan - myślimy Afganistan, tam, gdzie są nasi żołnierze. Wczoraj minister obrony narodowej Bogdan Klich mówił, że rozważa się plan koncentracji polskich wojsk - chodzi o to, aby 'Polska flaga była wywieszona trochę wyżej niż do tej pory'. Co to znaczy?

- Generalnie zawsze lepiej być skoncentrowanym niż rozproszonym, ale proszę pamiętać, że to jest operacja Sojuszu Północnoatlantyckiego i my szczycimy się tym, że gdy oddajemy żołnierzy pod komendę NATO, oddajemy ich w taki sposób, aby najlepiej przyczynić się do sukcesu operacji. Proszę też pamiętać, że wbrew temu, co się mówiło w tym roku, Polska do operacji w Afganistanie przystąpiła stosunkowo późno. Przedtem mieliśmy tylko symboliczną liczbę żołnierzy - stu saperów w bazie Bagram - a więc i te łatwiejsze prowincje i te miejsca, w których łatwo można było jedną mocną bazę stworzyć, to już wszystko było zajęte w pewnym sensie. To, że nasi żołnierze pełnią służbę w trudnych terenach jest powodem wdzięczności w Sojuszu wobec naszego kraju.

Czy powinniśmy być silniejsi w Afganistanie? Czy powinna zostać wzmocniona siła naszej misji? W jaki sposób?

- Ta decyzja praktycznie już zapadła. To, czego brakuje w tej misji - mówię teraz, jako były minister obrony - to jest to, co jest piętą achillesową większości misji i pokojowych i stabilizacyjnych w tej chwili, czyli brak helikopterów. A śmigłowce są potrzebne nie tylko dla sukcesu misji, ale także dla bezpieczeństwa naszych żołnierzy. Oczywiście, w takiej dużej misji, kontyngent wielkości 1200 żołnierzy nie jest w stanie zapewnić sobie wszystkich funkcji. Ale śmigłowiec to taka rzecz, która się naprawdę przydaje, czy do ewakuacji rannych, czy do jakiegoś szybkiego wzmocnienia. Dla większego bezpieczeństwa naszego kontyngentu i dla większego sukcesu misji, takie wzmocnienie będzie miało miejsce.

A czy polski kontyngent powinien się zwiększyć, jeżeli mielibyśmy mieć tam większą siłą?

- On się zwiększa tym samym, bo 8 helikopterów to jak szacujemy ok. 300 osób głównie obsługi. To jest zwiększenie znaczące kontyngentu o jedną czwartą.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)