Trwa ładowanie...
ukraina
Piotr Barejka
16-02-2018 16:15

Pytaniami o UPA ocenili związek z polskością. "Tak nie powinno być"

- Jak pan ocenia działalność UPA? - usłyszał obywatel Ukrainy wnioskujący o stały pobyt w Polsce. - Bo ja wiem - odpowiedział. Wojewoda Mazowiecki zdecydował, że pobyt mu się nie należy. Między innymi dlatego, że " nie chce wypowiadać się źle o organizacjach, które na Ukrainie są uważane za bohaterskie."

Pytaniami o UPA ocenili związek z polskością. "Tak nie powinno być"Źródło: Fotolia
d3yt319
d3yt319

Odmowna decyzja wydana w imieniu Wojewody Mazowieckiego zawiera opis tego, jak przebiegała rozmowa w Urzędzie Wojewódzkim.

Zaczęło się od pytania: Dlaczego ubiega się pan o kartę stałego pobytu? Mężczyzna odpowiedział, że ma polskie korzenie i chce otworzyć działalność gospodarczą. Na pytanie o to, czy czuje się Polakiem, odpowiedział krótko: tak. Potem rozmawiał z urzędnikiem o polskich potrawach, symbolach narodowych, zwyczajach i języku.

Wiedzą posiada, ale nie chce mówić źle

Później jednak rozmowa zaczęła zmierzać w stronę trudnej historii. - Jak pan ocenia działalność OUN i UPA? - zapytał w końcu urzędnik - A bo ja wiem, nigdy nie byłem w tych związkach, to nie wiem. Każdy ma swoją prawdę, mówią, że prowadzili rozbój na terenie Polski i Ukrainy. Nigdy w to nie wnikałem - brzmiała odpowiedź. - Słyszał pan o rzezi wołyńskiej? - dopytywał urzędnik. - Słyszałem i słyszałem, że film wyszedł. Ale to było pokręcone z Mokswitami, to naprawdę nie wiadomo, kto to robił. To że dużo ludzi zginęło, to wiadomo jedynie.

Potem w obszernym uzasadnieniu odmownej decyzji przeczytać można: (...) aplikujący posiada wiedzę na temat działalności organizacji OUN/UPA i jej skutków dla zamieszkujących Ukrainę Polaków, jednak nie chce wypowiadać się źle o organizacjach, które na Ukrainie są uważane za bohaterskie.

d3yt319

"Tak nie powinno być"

Ta sytacja oburza Natalię Panczenko, przewodniczącą Komitetu "Euromajdan Warszawa". Do jej organizacji zwrócił się mężczyzna, który dostał odmowną decyzję. - Urzędnicy zadają takie pytania podczas przesłuchania, które odbywa się w momencie, gdy osoba z polskim pochodzeniem ubiega się o pobyt stały - tłumaczy w rozmowie z Wirtualna Polską. - Urzędnicy chcą, żeby oceniać. Pytają się o to czy coś jest dobre, czy złe. Tak nie powinno być - krytykuje.

Nie jest to jednak zjawisko nowe. - Te pytania nie pojawiły się wraz ze zmianą władzy, były już wcześniej. Tylko teraz coraz częściej zdarza się, że są one decydujące - alarmuje Panczeczko.

Zauważa również, że o pobyt stały ubiegają się obywatele różnych państw: Rosji, Białorusi czy Kazachstanu, ale tylko osoby z Ukrainy dostają pytania o Szuchewycza czy Banderę. - Nie rozumiem, dlaczego wciąż przypomina się o tej historii, a nie patrzy na to, że dzisiaj Ukraińcy i Polacy mogą żyć razem w zgodzie - podsumowuje.

Ojciec Polak, a syn nie

Urzędnicy uznali, że w tym przypadku całokształt odpowiedzi mężczyzny jednoznacznie wskazuje na "brak związków z Polskością". Zwrócili uwagę na fakt, że języka polskiego nauczył się dopiero po przyjeździe do Polski, nie zna podstawowych dat historycznych, a sam fakt, że jego ojciec i dziadkowie posiadali polską narodowość nie może być decydujący.

Panczenko zwraca uwagę na ogólny problem: - Bardzo trudno obiektywnie ocenić to, czy ktoś jest związany z polskością - mówi. Jak twierdzi, z pewnością nie powinna decydować o tym znajomość historii, bo wielu Polaków urodzonych w kraju również nie zna dat, o jakie pytani są aplikujący o stały pobyt osoby z polskim pochodzeniem.

d3yt319
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3yt319
Więcej tematów