"Putin pokazał, że jest świetnym showmanem, ale to za mało"
- W przemówieniu premiera Rosji Władimira Putina podczas uroczystości w Katyniu zabrakło nazwiska Józefa Stalina, najważniejszego sprawcy mordów NKWD na Polakach i Rosjanach - podkreśla ekspert do spraw Europy Wschodniej prof. Jerzy Pomianowski. Z kolei wieloletnia korespondentka polskich mediów w Rosji Krystyna Kurczab-Redlich uważa, że Władimir Putin pokazał, że "jest znakomitym showmanem, świetnie przygotowanym do uczestnictwa w spektaklach". - Jego przemówienie było piękne, jednak zabrakło w nim kilku elementów - oceniła.
- Putin ani razu nie wymienił nazwiska Józefa Stalina, który był głównym sprawcą nieszczęścia, jakie zdarzyło się nie tylko polskim oficeromoficerom, ale także słusznie przez Putina wspomnianym, milionom Rosjan - powiedział Pomianowski, który działa także w Polsko-Rosyjskiej Grupie ds. Trudnych (Pomianowski miał uczestniczyć w uroczystościach w Katyniu, jednak nagła choroba zatrzymała go w Krakowie).
Jak podkreślił, niewymienienie Stalina przez rosyjskiego premiera jest "rzeczą zastanawiającą i nie może rekompensować tego fakt, że premier Rosji wspomniał nazwisko drogiego Polakom gen. Władysława Andersa".
Za "więcej niż ważne" Pomianowski uznał sam fakt spotkania Putina i Tuska w Katyniu. - Obawiałem się, że Putin ograniczy się jedynie do samej tylko obecności, ale już fakt wygłoszenia wspólnego z premierem Polski przemówienia nad grobami polskich oficerów i rozstrzelanych w podobnych okolicznościach Rosjan, już to jest wydarzeniem znamiennym, które może mieć swój dalszy ciąg - mówił profesor.
Z kolei jako "znakomite" określił Pomianowski przemówienie premiera Donalda Tuska. - Uważam za ważną jego powściągliwość i jednocześnie stanowczość z jaką przemawiał - mówił ekspert. Za "cenne i ważne" uznał także powołanie się Tuska na rosyjskiego pisarza Aleksandra Sołżenicyna jako "jedynego sędziego zbrodni NKWD".
Zwrócił także uwagę, że bardzo dobrym rozwiązaniem w uroczystościach było odprawienie modlitw ekumenicznych. - Nabożeństwo ekumeniczne, od którego rozpoczęła się cała uroczystość, uważam za jeden z najważniejszych dowodów możliwości porozumienia nie tylko między Polakami i Rosjanami, ale między ludźmi różnej wiary. To, że stało się to nad grobami polskich męczenników, polskich oficerów, w obecności przede wszystkim polskiej delegacji i premiera Federacji Rosyjskiej, jest faktem znamiennym - mówił.
W opinii Pomianowskiego, oczekiwanie na przełom w relacjach polsko-rosyjskich jest przykrą wadą Polaków. - To, co zaszło w Katyniu, było rezultatem nie przełomowych, ale spokojnych i poważnych kroków, jakie m.in. wykonała Grupa ds. Trudnych. Tylko tego rodzaju praca, cierpliwa i niezwracająca uwagi na ciągle ponawiane przeszkody i oszczerstwa ze strony nacjonalistów, z jednej i drugiej strony, może doprowadzić do trwałego pojednania między Rosjanami a Polakami - mówił.
- Wiara w przełomy i jakieś nagłe odmiany losów jest rzeczą czczą, daremną i prowadzi do złudzeń, natomiast organiczna praca w tej dziedzinie daje, jak widać, rezultaty - dodał profesor.
"Putin pokazał, że jest znakomitym showmanem"
Zdaniem Krystyny Kurczab-Redlich, wieloletniej korespondentki polskich mediów w Rosji, uroczystości z udziałem premierów Polski i Rosji to "ważny krok w polityce drobnych kroków ku prawdzie, ale na razie nie należy się spodziewać w tej dziedzinie przełomu".
Kurczab-Redlich oceniła, że na uroczystościach w Katyniu Władimir Putin pokazał, że "jest znakomitym showmanem, świetnie przygotowanym do uczestnictwa w spektaklach". Zdaniem dziennikarki jego przemówienie "było piękne, można by było nawet powiedzieć, że wzruszające", jednak zabrakło w nim kilku elementów.
- Putin nie wskazał, kto jest winien temu, że w katyńskiej ziemi leżą tysiące i Polaków, i Rosjan. Mówił: "wspólna pamięć i wstyd". I na tym zakończył. Wstyd - za co? Mówił o tym, że represje niszczyły ludzi różnych narodowości, że miały obudzić strach, że jesteśmy zobowiązani pamiętać. Wszystko w porządku, tylko dlaczego? Kto doprowadził do tych straszliwych zbrodni? To nie padło - zauważyła Kurczab-Redlich.
Dziennikarka zaznaczyła jednak, że nie oczekiwała w przemówieniu Putina słowa "przepraszam". - Mówiąc je musiałby za bardzo przekroczyć to, co dotychczas reprezentował - stwierdziła Kurczab-Redlich. Dodała jednak, że gdy premier Rosji mówił o historycznej sprawiedliwości, to miała nadzieję, że w następnym zdaniu powie, że Rosja udostępni historykom rosyjskim i polskim archiwa dotyczące zbrodni stalinowskich, w tym zbrodni katyńskiej. - Ale tego też nie powiedział - podkreśliła.
Przebieg uroczystości z udziałem premierów Polski Rosji w Katyniu Kurczab-Redlich oceniła pozytywnie. Jej zdaniem "został zrobiony pewien krok w polityce drobnych kroków ku prawdzie".
- Ale na tym na razie musimy poprzestać. Nie należy na razie się spodziewać, że nastąpi jakiś przełom. Nie nazwałabym tego przełomem. Nazwałabym to, co się dziś zdarzyło, ważnym historycznie momentem, który może kiedyś doprowadzić do ujawnienia prawdy wobec Rosjan - skomentowała Kurczab-Redlich. Jej zdaniem Putin zaprosił Tuska do Katynia "może nie tyle nawet ze względu na Polaków i Polskę", ale z powodu tego, że Polska jest krajem, który ma coraz mocniejszą pozycję w Unii Europejskiej.
- Jest to podkreślenie roli Polski w tej ogólnoświatowej grze i to jest dla nas bardzo ważne - uważa Krystyna Kurczab-Redlich.