ŚwiatPutin podsumował manewry rosyjskich wojsk - oto słaby punkt armii

Putin podsumował manewry rosyjskich wojsk - oto słaby punkt armii

Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin oświadczył, że marcowe, niezapowiedziane ćwiczenia wojskowe na południu Rosji pokazały, iż słabym punktem Sił Zbrojnych FR jest wciąż łączność.

Putin podsumował manewry rosyjskich wojsk - oto słaby punkt armii
Źródło zdjęć: © AFP | Kirill Kudryavtsev

13.05.2013 | aktual.: 13.05.2013 23:33

Putin polecił ministerstwu obrony, aby uwzględniło wnioski z tych manewrów w przygotowaniach do planowanych na jesień wspólnych z Białorusią ćwiczeń Zapad-2013 (Zachód-2013).

Sprawy te były tematem spotkania prezydenta z kierownictwem ministerstwa obrony i Rady Bezpieczeństwa FR. Putin zwołał je w swojej letniej rezydencji w Soczi nad Morzem Czarnym. W naradzie uczestniczyli m.in.: minister obrony Siergiej Szojgu, szef Sztabu Generalnego Walerij Gierasimow i sekretarz Rady Bezpieczeństwa Nikołaj Patruszew.

Niezapowiedziane ćwiczenia

Manewry na Morzu Czarnym i w Kraju Krasnodarskim gospodarz Kremla zarządził w nocy z 27 na 28 marca, gdy wracał samolotem ze szczytu BRICS w RPA. BRICS to nieformalna grupa państw rozwijających się, którą - oprócz Rosji i RPA - tworzą Chiny, Indie i Brazylia.

Rozkaz rozpoczęcia wcześniej niezapowiedzianych ćwiczeń generałowi Szojgu przekazano o godzinie 4 rano czasu moskiewskiego (wówczas godz. 1 w nocy czasu polskiego). Następnego dnia Putin przybył do Anapy nad Morzem Czernym, gdzie przesiadł się do śmigłowca, którym w towarzystwie szefa resortu obrony obleciał rejon manewrów.

W ćwiczeniach wzięły udział siły Południowego Okręgu Wojskowego, piechota morska, zwiadowcy, lotnictwo i okręty Floty Czarnomorskiej, w tym desantowe, okręty Floty Bałtyckiej stacjonujące w Noworosyjsku oraz jednostki wojsk powietrzno-desantowych z Moskwy, Riazania i Tuły - łącznie około 7 tys. żołnierzy, 250 transporterów, 50 dział, 20 samolotów i helikopterów bojowych, a także 36 okrętów.

Obawy przed olimpiadą

Kraj Krasnodarski leży w pobliżu niespokojnych, głównie muzułmańskich republik Północnego Kaukazu - Czeczenii, Dagestanu, Inguszetii, Kabardo-Bałkarii i Karaczajo-Czerkiesji. Operujący w tych republikach radykałowie, skupieni w proklamowanym w 2007 roku Emiracie Kaukaskim, dążą do utworzenia w regionie niezależnego państwa opartego na szariacie.

Faktycznie trwa tam pełzająca wojna partyzancka. Według danych MSW FR tylko w 2012 roku z rąk islamistów na Północnym Kaukazie zginęło 78 cywilów, a 257 zostało rannych. Śmierć poniosło też 211 funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa, a 405 zostało rannych. Po stronie islamistów zginęło 391 bojowników.

Stolica Kraju Krasnodarskiego Soczi w lutym 2014 roku będzie areną zimowych igrzysk olimpijskich. Kreml obawia się, że północnokaukascy islamiści mogą zagrozić olimpiadzie. Udaremniony zamach

Narodowy Komitet Antyterrorystyczny (NAK), rządowy organ koordynujący walkę z terroryzmem w Rosji, w maju 2012 roku ogłosił, że służby specjalne udaremniły zamach, który miał być przeprowadzony w czasie igrzysk w Soczi.

Planowanie zamachu NAK zarzucił przywódcy islamskich rebeliantów na Północnym Kaukazie Doku Umarowowi, a o jego wspieranie oskarżył Gruzję.

Narodowy Komitet Antyterrorystyczny przekazał wówczas, że na terytorium Abchazji wykryto 10 schowków, w których znaleziono duże ilości broni, amunicji i materiałów wybuchowych, w tym dwa przeciwpancerne sterowane pociski rakietowe oraz trzy przenośne wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych Igła i Strieła. Według NAK w dostawy części uzbrojenia - 300 detonatorów, które jakoby przerzucono z Gruzji - "mogły być zamieszane gruzińskie służby specjalne", z którymi ściśle współpracuje "szef międzynarodowej organizacji terrorystycznej" Umarow.

Gruzja kategorycznie odrzuciła te zarzuty. A zeszłym tygodniu zakomunikowała, że jej sportowcy też wezmą udział w olimpiadzie w Soczi.

Niepokój Gruzji

Flota Czarnomorska FR, która uczestniczyła w marcowych manewrach, odegrała ważną rolę w wojnie z Gruzją w 2008 roku, kiedy to Rosja czynnie przeciwstawiła się dążeniom gruzińskiego prezydenta Micheila Saakaszwilego do odzyskania kontroli nad zbuntowanymi prowincjami - Osetią Południową i Abchazją. W efekcie obie republiki proklamowały niezawisłość, a Kreml uznał je za niepodległe państwa. Później utworzył na ich terytorium swoje bazy wojskowe.

Ćwiczenia wywołały poważne zaniepokojenie w Tbilisi. Gruzińskie MSZ zwróciło wtedy uwagę, że odbywają się one w pobliżu morskiej i lądowej granicy Gruzji, a władze Rosji nie przekazały żadnych informacji o czasie trwania manewrów i dyslokacji biorących w nich udział jednostek wojskowych. Również NATO zauważyło, że Moskwa mogła powiadomić Sojusz o ćwiczeniach.

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow odpowiedział, że Rosja nie miała obowiązku powiadamiania z wyprzedzeniem sąsiednich państw o zamiarze przeprowadzenia manewrów, gdyż bierze w nich udział mniej niż 7 tys. ludzi.

Słabe punkty armii

Putin ocenił w poniedziałek, że marcowe ćwiczenia po raz kolejny odsłoniły słabe punkty. - Jest to przede wszystkim łączność, a także niektóre inne elementy szkolenia bojowego - powiedział. Prezydent podkreślił, że "manewry o takiej skali to coś trudniejszego niż defilada". Putin zażądał, aby wnioski z tych ćwiczeń uwzględniono w przygotowaniach do jesiennych manewrów Zapad-2013.

O łączności jako o słabym punkcie Sił Zbrojnych FR mówiono też po wojnie z Gruzją, w czasie której wojska rosyjskie musiały korzystać z amerykańskiego systemu nawigacji satelitarnej GPS.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)