Putin pobił własny rekord długości konferencji prasowej
Prezydent Rosji Władimir Putin ustanowił nowy rekord długości konferencji prasowej, bijąc poprzedni, który też do niego należał - pisze agencja ITAR-TASS. Czwartkowa "największa konferencja prasowa" na Kremlu trwała 4 godziny i 40 minut, czyli o godzinę i osiem minut dłużej niż ubiegłoroczna.
14.02.2008 | aktual.: 14.02.2008 16:22
Rekordowa liczba dziennikarzy
Rekordowa była też liczba dziennikarzy zadających pytania - 80, gdy w roku ubiegłym było ich 65. Ogółem na konferencję akredytowało się 1364 przedstawicieli mediów, z czego ok. 200 z zagranicznych środków przekazu.
Agencja ITAR-TASS pisze, że najwięcej pytań dotyczyło spraw wewnętrznych Rosji, a około jednej czwartej - polityki zagranicznej. Dość często zadawano Putinowi pytania natury osobistej.
Według rosyjskiej agencji osobliwością tej konferencji prasowej Putina było to, że około jednej trzeciej pytań dotyczyło pracy tandemu Putin-Miedwiediew. Pierwszy wicepremier Dmitrij Miedwiediew to, najpewniej, następca Putina na fotelu prezydenckim.
Na zakończenie konferencji Putin podziękował dziennikarzom za wspólną pracę w ciągu minionych ośmiu lat.
Według publicystka zajmująca się Rosją, Krystyna Kurczab-Redlich zauważa, że konferencje prasowe na Kremlu są starannie reżyserowane, tak by prezydent mógł wypowiedzieć kwestie, na których mu szczególnie zależy. Nie ma takiego pytania, które by zadał akredytowany na konferencji dziennikarz, które nie byłoby wcześniej uzgodnione - i w treści i w formie - z administracją prezydenta Putina - powiedziała.
Spontaniczne zadanie pytania spowodowałoby pozbawienie dziennikarza akredytacji
Kurczab-Redlich jest przekonana, że spontaniczne zadanie pytania spowodowałoby pozbawienie dziennikarza akredytacji. Publicystka wyjaśniła, że bardzo często dzieje się tak, iż dany dziennikarz dostaje zlecenie zadania takiego a nie innego pytania, po to, by prezydent Putin mógł odpowiedzieć dokładnie tak, jak ma ochotę. Dodała, że przy prezydencie Putinie "nie ma mowy o wolności słowa. A słowo, które ma się wydawać wolne, demokratyczne, na przykład na konferencji prasowej, jest słowem całkowicie kontrolowanym".
Publicystka podkreśliła, że taki sposób przeprowadzania konferencji prasowych na Kremlu nie jest niczym wyjątkowym. Jest praktykowanym obyczajem politycznym, któremu nie można się przeciwstawić.