Putin po tygodniu przyjął Łukaszenkę
Prezydent Rosji Władimir Putin przyjął wieczorem w swojej letniej rezydenci w Soczi, nad Morzem Czarnym, prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenkę.
19.08.2006 | aktual.: 19.08.2006 20:53
Szczegóły ich rozmów nie są znane. Podano tylko, że dotyczyły problemów budowy rosyjsko-białoruskiego państwa związkowego, dwustronnej współpracy gospodarczej oraz współdziałania obu krajów na arenie międzynarodowej.
"Muszę przeprosić, że zakłócam panu wypoczynek"
Łukaszenka przebywa w Soczi od ponad tygodnia, jednak Putin dopiero w sobotę znalazł dla niego czas. Witając się przed kamerami telewizyjnymi z gospodarzem, białoruski prezydent podziękował mu za gościnność. Mimo wszystko, muszę przeprosić, że zakłócam panu wypoczynek - powiedział Łukaszenka.
Stosunki między Moskwą i Mińskiem uległy gwałtownemu ochłodzeniu po tym, jak pod koniec maja premier Białorusi wystosował poufny list do swojego rosyjskiego odpowiednika Michaiła Fradkowa, w którym niemal otwarcie zagroził, że jego kraj może wystąpić ze związku z Rosją, jeśli Gazprom podniesie ceny dostarczanego Białorusi gazu do poziomu europejskiego.
Prezes rosyjskiego monopolisty gazowego Aleksiej Miller zapowiedział po marcowych wyborach na Białorusi, że od 1 stycznia 2007 roku Gazprom podniesie ceny gazu dla tego kraju do poziomu, obowiązującego innych odbiorców europejskich. Według rosyjskiego koncernu, w zależności od rozwoju sytuacji ceny błękitnego paliwa dla Białorusi mogą wzrosnąć nawet do 230 USD za 1000 metrów sześciennych.
Białoruś otrzymuje obecnie gaz z Rosji po subsydiowanych cenach - 46,68 USD za 1000 metrów sześciennych, czyli dwukrotnie taniej niż Ukraina, trzykrotnie taniej niż kraje bałtyckie i pięciokrotnie taniej niż odbiorcy w Unii Europejskiej. Mińsk uważa, że ceny gazu na Białorusi powinny być zbliżone do tych w ościennym obwodzie smoleńskim Rosji (w 2006 roku - 42,80 USD za 1000 metrów sześciennych).
Problemy budowy konfederacji
Gazprom gotów jest złagodzić swoje żądania cenowe, jeśli rząd w Mińsku odsprzeda mu 50% udziałów w Biełtransgazie, operatorze białoruskiego systemu przesyłowego, co da mu kontrolę nad siecią gazociągów na Białorusi i dochodami ze sprzedaży rosyjskiego gazu w tym kraju.
Inną przyczyną iskrzenia na linii Moskwa-Mińsk są problemy budowy rosyjsko-białoruskiej konfederacji. Rosja chce, aby rosyjski rubel jak najszybciej stał się wspólną walutą w obu krajach. Proces ten hamuje Łukaszenka, który domaga się, aby Moskwa zrekompensowała Mińskowi straty budżetowe, jakie ten poniesie wskutek integracji. "Baćka" ocenia je na 2 mld dolarów rocznie.
Rosja odrzuca te żądania, argumentując, że Białoruś z nawiązką wyrównuje sobie domniemane straty, reeksportując rosyjskie produkty naftowe i gaz do krajów trzecich.
Według strony rosyjskiej, w okresie styczeń-maj tego roku wartość białoruskiego eksportu produktów naftowych wzrosła o prawie 60% wobec pierwszych pięciu miesięcy 2005 roku i wyniosła 3,2 mld dolarów. W pierwszym półroczu 2006 Rosja dostarczyła Białorusi 12,6 mln ton ropy naftowej, tj. o 16,9% więcej, niż w porównywalnym okresie roku ubiegłego.
Na początku maja Putin wydał rozporządzenie, zakazujące dotowania gospodarki Białorusi.
Jerzy Malczyk