Putin: gdyby Rosja chciała, ZSRR wciąż by istniał
Rosja nie ma ambicji
imperialnych i nie zamierza uzurpować sobie prawa do
suwerenności nad swoimi sąsiadami z byłego ZSRR - oświadczył premier Rosji Władimir Putin na spotkaniu z ekspertami od polityki zagranicznej w Soczi.
Odnosząc się do kwestii Krymu, zapewnił, że Rosja uznaje obecne granice Ukrainy. Uczestnicy spotkania w Soczi przekazali, że Putin podkreślił, iż nie można stawiać znaku równości między sytuacją na Krymie oraz w Osetii Południowej i Abchazji. My z Ukrainą dawno się porozumieliśmy co do granic przy rozpadzie ZSRR i uznaliśmy te granice - zacytował słowa rosyjskiego premiera jeden z uczestników spotkania.
Rosja była inicjatorką rozwiązania ZSRR. Gdyby nie zajęła takiego stanowiska, ZSRR wciąż by istniał. Podjęliśmy taką decyzję dawno temu i nie mamy najmniejszej ochoty ani powodu, by uzurpować sobie prawo do suwerenności nad byłymi republikami ZSRR - powiedział rosyjski premier.
Między Rosją i Zachodem nie ma obecnie ideologicznych sporów i brak powodu do zimnej wojny. Wręcz przeciwnie, mamy dużo wspólnych problemów, które możemy skutecznie rozwiązywać wspólnymi wysiłkami- podkreślił, wymieniając jako jeden z nich terroryzm.
Jak powiedział po spotkaniu jeden z uczestników dyskusji, Putin zapewnił, że Rosja będzie nadal gwarantować bezpieczeństwo energetyczne państwom, które kupują rosyjską ropę i gaz. W globalnym świecie lepiej pomagać niż podstawiać nogę - zacytował słowa premiera.
Nawiązując do Gazociągu Północnego, Putin oświadczył natomiast: Pozwólcie zbudować tę rurę, skończcie ten jarmark.
Putin opowiedział się także za stworzeniem "wspólnych reguł" współpracy międzynarodowej, wyrażając pogląd, że Europa Zachodnia nie ma własnej linii w polityce zagranicznej.
Pytacie, dlaczego Rosja nie może stworzyć stabilnych stosunków z Zachodem, a ja chcę zapytać, dlaczego Zachód nie tworzy stabilnych stosunków z Rosją. Nie chcę nikogo obrazić, ale Europa Zachodnia nie ma obecnie własnej linii politycznej, a Rosja w takim systemie nie może i nie będzie funkcjonować - oświadczył.
Spójrzcie, co się dzieje w praktyce politycznej naszych amerykańskich partnerów: nie daj Boże wdać się w spór na kontynencie amerykańskim - to uchodzi za świętokradztwo. Ale posłać okręty na odległość 10 km od miejsca, gdzie znajdujemy się my - to rzecz normalna. Czy to jest równoprawne podejście? - powiedział Putin.
Wyraził przekonanie, że żadne państwo - nawet największe - nie jest w stanie rozwiązywać wszystkich problemów świata samodzielnie. Nie można się zachowywać jak cesarz rzymski. Trzeba brać pod uwagę interesy swoich partnerów i je respektować - podkreślił.
Jego zdaniem nie wolno było w przypadku Kosowa stawiać na pierwszym miejscu prawa narodu do samostanowienia, a jednocześnie bronić integralności terytorialnej Gruzji. Uprzedzaliśmy, prosiliśmy, żeby nie tworzyć precedensu w Kosowie. Nikt nas nie posłuchał. Zrobiono tak, jak sobie zażyczyli we własnych interesach geopolitycznych nasi amerykańscy partnerzy - powiedział Putin.
Putin oświadczył też, że gdyby Rosja nie broniła Osetii Południowej, odczułaby konsekwencje na własnej skórze, bo doszłoby do niepokojów w rosyjskiej części Kaukazu. Gdybyśmy nie obronili Osetii Płd., kolejny cios uderzyłby w nas - oznajmił.
Rosyjski premier zarzucił też zachodnim mediom nieuczciwe i amoralne relacjonowanie wydarzeń w Gruzji.