Ptasia grypa niedługo dotrze do Polski
Jak walczyć z wirusem?
22.08.2005 | aktual.: 23.08.2005 13:38
Najpóźniej za kilka tygodni ptasia grypa dotrze do Europy, a także do Polski. Skąd taka pewność? – Na ptasią grypę choruje ptactwo domowe. Ale sama choroba roznoszona jest przez dzikie ptaki, które niedawno rozpoczęły swoją wędrówkę na zachód. Pierwsze pogłoski o wybuchu epidemii wśród ptactwa pojawiły się na Syberii w połowie lipca. Minął miesiąc i w tym czasie wirus pokonał ponad 3 tys. km oraz góry Ural oddzielające Europę od Azji. Teraz ptasia grypa atakuje Europę, a ta nie ma specjalnie jak się obronić – ostrzega dr Paweł Grzesiowski, kierownik Zakładu Profilaktyki Zakażeń i Zakażeń Szpitalnych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego. Przekonuje jednak, że konfiskowanie kanapek na granicy z obwodem kaliningradzkim to czysty absurd. Podstawą obrony przed ptasią grypą powinien być sprawny i gotowy do szybkich działań nadzór weterynaryjny. Wędlina w kanapkach nie stanowi zagrożenia. Co innego surowe mięso, ale jego import z krajów objętych epidemią został zakazany przez Unię Europejską. Służby graniczne
powinny więc co najwyżej baczniej obserwować drobnych handlarzy i importerów mięsa. Zdaniem naukowców, choroba, która panuje w krajach Azji i atakuje Europę, to typ wirusa zwierzęcego. Zdarzały się już zachorowania wśród ludzi, ale porównując ich liczbę z milionami chorego ptactwa, widać wyraźnie, że na razie nie ma wielkiego zagrożenia dla ludzi. Wirus atakuje przede wszystkim osoby, które przebywają w środowisku skażonym przez chore zwierzęta i nie zachowują należytej ostrożności. Wystarczy, że ktoś nieumiejętnie obchodzi się z zakażonym ptactwem, a o zarażenie nietrudno. Dlatego konieczne jest używanie maski, rękawic i ubrania ochronnego. Prawdziwe zagrożenie ptasią grypą może się pojawić wtedy, gdy jej wirus zacznie się mutować i przenosić między ludźmi. W jaki sposób? – Na przykład znajdzie się w ciele ssaka chorego już na znaną postać grypy. Istnieje ryzyko, że powstanie wtedy klon będący połączeniem wirusa grypy ptasiej i ludzkiej. Wtedy może zaatakować ludzi i stać się przyczyną pandemii – tłumaczy
dr Grzesiowski. Jego zdaniem, nie ma dowodów na to, że dostępna szczepionka przeciwko ludzkiej grypie uchroni świat przed tą mutacją. – Ciągle jeszcze za mało jest chorych wśród ludzi, żeby można było przeprowadzić miarodajne badania. Znana szczepionka może jedynie zmniejszyć ryzyko powstania mutanta poprzez eliminację zakażonych ludzi, którzy mogą odgrywać rolę inkubatora dla nowego wirusa. Czy choroba dojdzie do Polski? Porusza się w tempie 100, a nawet 200 km dziennie, więc to niemal pewne. Zdaniem krajowych naukowców, ryzyko masowych zachorowań wśród ludzi na szczęście nie jest duże. Ale tylko pod warunkiem że wszyscy zachowają środki ostrożności. A na razie najskuteczniejszym środkiem działania jest eliminacja chorych zwierząt i kwarantanna. Pilnowanie, żeby inne zwierzęta nie zjadały skażonej padliny. – Jednak mam wątpliwości, czy europejskie i polskie służby weterynaryjne są gotowe do tego typu zmasowanych działań. Nie chodzi tu o kilka padniętych ptaków, ale o tysiące chorych zwierząt, sprzęt
niezbędny do ich utylizacji oraz środki ochrony dla pracowników – mówi dr Grzesiowski. – Trzeba to sobie jak najszybciej uświadomić, bo inaczej skończy się na improwizacji. I to właśnie może być niebezpieczne.
Paulina Nowosielska