Psycholog śledcza o potencjalnych motywach zbrodni na UW. "Mógł zginąć każdy na jego drodze"
Brutalne zabójstwo na terenie Uniwersytetu Warszawskiego wstrząsnęło opinią publiczną. Psycholog śledcza Justyna Poznańska w rozmowie z Wirtualną Polską analizuje potencjalne motywy działania sprawcy i ostrzega przed pochopnymi ocenami. - To mogą być pierwsze objawy choroby psychicznej albo głębokich zaburzeń osobowości - mówi o przyczynach ataku.
- Do zbrodni doszło w biały dzień. W miejscu publicznym. Sprawca się nie krył. Nie dbał o to, że będzie monitoring, mimo to działał. Czyli dla niego są to okoliczności drugorzędne. Nie dbał o ocenę społeczną swojego czynu – komentuje Justyna Poznańska, psycholog śledczy z wieloletnim doświadczeniem w policji. Pracuje jako profiler, czyli ekspert sporządzający portrety psychologiczne sprawców przestępstw.
- Takie okoliczności podpowiadają, że atak wynikał z pierwszych objawów choroby psychicznej albo głębokich zaburzeń osobowości, które już się rozwijały. Niewykluczone, że przy współwystępowaniu jakichś środków psychoaktywnych. Dopiero badania i obserwacja zatrzymanego w kolejnych etapach śledztwa przyniosą odpowiedź - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Studenci UW o ataku. "Wstrząsające", "Cios w nasze bezpieczeństwo"
Zabójstwo na uniwersytecie
W ataku zginęła 53-letnia pracownica Uniwersytetu Warszawskiego, a pracownik straży został ciężko ranny i przebywa w szpitalu. Zatrzymany tuż po zabójstwie 22-letni mężczyzna to student prawa. Rektor uczelni powiedział o nim, że "był dobrym studentem, nie wyróżniającym się w żadną stronę, wymaga wyjaśnienia, co się stało, że dokonał takiego czynu".
Ekspertka zaznacza, że ofiary są prawdopodobnie przypadkowe, a atak mógł nie mieć związku z osobistą relacją sprawcy wobec nich.
– Ktokolwiek pojawiłby się na jego drodze, prawdopodobnie straciłby życie – podkreśla.
Psycholog zestawia zachowanie sprawcy z głośnymi przypadkami z przeszłości: Kajetana P. (w 2016 r. zabił tłumaczkę języka włoskiego, pociął ciało, a głowę ukrył w plecaku) czy Stefana W., zabójcy prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Jej zdaniem u sprawcy z UW "może kształtować się rys narcystyczny", podobny do tego, jaki widzimy u postaci takich jak Hannibal Lecter.
- Często są to osoby dumne ze swojego czynu albo zupełnie obojętne wobec oceny społecznej - mówi dalej. - Osoby z urojeniami prześladowczymi mają poczucie, że wszyscy są przeciwko nim, że ktoś ich śledzi, pomawia, obserwuje. To może prowadzić do nagłych, brutalnych ataków - tłumaczy.
Taki sprawca zmierza do likwidacji osób, które w jego poczuciu mu zagrażają, czy to w wyniku psychozy, czy w wyniku głęboko zaburzonej osobowości. Oscylujemy tutaj między głębokim poczuciem krzywdy typowym dla zaburzeń osobowości, a sferą urojeń charakterystyczną dla chorób psychicznych. To bardzo ważne rozróżnienie, bo dopiero badania psychiatryczne pokażą, czy mamy do czynienia z osobą chorą psychicznie, czy głęboko zaburzoną, niemalże na granicy choroby. To zazwyczaj bardzo cienka granica, jak w przypadku Kajetana P. czy Stefana W., zabójcy prezydenta Adamowicza, których stan również był przedmiotem analiz. Ostateczne wnioski przyniesie dopiero ocena ekspertów podczas śledztwa.
Justyna Poznańska zaznacza, że używane narzędzie - w tym przypadku siekiera - nie ma dla sprawcy większego znaczenia, poza tym, że było łatwo dostępne. - To typowe, że narzędzie takiego sprawcy jest ostrokrawędziste. Chodzi o całkowitą likwidację ofiary. Wątpliwości co do intencjonalności takiego działania raczej nie mamy - podkreśla ekspertka.
Film nagrany tuż po zbrodni obiegł internet
Psycholog odniosła się też do innego bulwersującego wątku będącego tłem zbrodni. Krótko po ataku w mediach społecznościowych rozpowszechniono wideo przedstawiające zakrwawioną ofiarę oraz moment zatrzymania napastnika. Nie wiadomo, kto nagrał egzekucję i wrzucił do sieci. Ekspertka zwraca uwagę na zjawisko społecznego odwrażliwienia, czyli desensytyzacji.
- Niestety spadła wśród nas wrażliwość na tego typu rzeczy. Rośnie za to fascynacja złem, część osób karmi się tymi emocjami. Psychopatyzujemy się, korzystając z mediów społecznościowych, seriali kryminalnych. Ludzie nagrywają, filmują, rozsyłają, nie myśląc o tym, co przeżywała ofiara i jej rodzina. Traktują nagrania brutalnych czynów jako pewną plotkę i news, który warto rozpowszechnić - podsumowuje Justyna Poznańska.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski