Psycholodzy policyjni polecieli do ofiar wypadku
Do Francji poleciała duża grupa policyjnych
psychologów, którzy będą udzielać pomocy poszkodowanym w
katastrofie polskiego autokaru - poinformowała
Anna Rokita-Pawłowska, młodszy brygadier Pogotowia Szkoły Głównej
Służb Pożarniczych.
23.07.2007 | aktual.: 23.07.2007 19:19
Zdaniem Rokity-Pawłowskiej, z powodu syndromu katastrofy, tzw. stresu traumatycznego, może cierpieć od 70 do 90% poszkodowanych w tragediach.
Obecnie na miejsce wypadku polecieli psychologowie z policji. Będzie świadczona nie tylko pomoc psychologiczna, ale i instytucjonalna. Chodzi o identyfikowanie zwłok, oddawanie rzeczy zmarłych - powiedziała Rokita-Pawłowska.
Zdaniem brygadier ważne jest, żeby osoby, które zostały ranne w wypadku lub straciły swoich bliskich, miały możliwość zobaczenia miejsca tragedii czy skontaktowania się z osobą, która była jej świadkiem. Rodzinom zmarłych trzeba umożliwić pożegnanie ze zmarłymi, choćby przez zobaczenie zwłok - uznała Anna Rokita-Pawłowska. Podkreśliła, że osobom, które przeżyły wypadek, trzeba udzielić fachowej pomocy psychologicznej, ponieważ mogą cierpieć na syndrom katastrofy. Jak dodała, wywołuje on "reakcje strachu, bezradności bądź koszmaru".
Zdaniem Rokity-Pawłowskiej istnieją również "pozytywne sposoby na radzenie sobie z tragedią", choć - jak zaznaczyła - i one niosą ze sobą zagrożenia. Skoro życie jest tak kruche, to należy z niego jak najlepiej i najefektywniej korzystać - twierdzą poszkodowani w tragediach. Takie myślenie może jednak prowadzić do powstania wielu patologii. Ludzie nadużywają używek, zaczynają więcej palić, pić więcej alkoholu, czasem stają się seksoholikami - mówiła Rokita-Pawłowska.
Najważniejsze, by ktoś był obok
Inna psycholog, Ewa Woydyłło-Osiatyńska, zwróciła uwagę, że osoby, które przeżyły katastrofę, muszą poradzić sobie ze sprzecznymi uczuciami - z jednej strony odczuwają radość, z drugiej strony mogą czuć się winne, że przeżyły, podczas gdy tyle innych ludzi zginęło; w takich chwilach najważniejsze jest, by ktoś przy nich był.
Woydyłło-Osiatyńska powiedziała, że ludzie, którzy brali udział w wypadkach albo stracili swoich bliskich, mogą cierpieć z powodu zespołu stresu pourazowego (PTSD - posttraumatic stress disorder). Każdy psychoterapeuta, oczywiście z pewnym doświadczeniem, ma przygotowanie do pracy z takimi osobami - powiedziała Woydyłło-Osiatyńska. Dodała, że w wielu krajach doskonale w tej roli sprawdzają się pracownicy opieki społecznej. Nie do przecenienia jest też rola księży, którzy mogą w takich trudnych momentach służyć bardzo cenną pomocą - podkreśliła.
Bardzo ważne jest, by słuchać, co te osoby mają do powiedzenia, okazywać im zainteresowanie, po prostu przy nich być - podkreśliła Woydyłło-Osiatyńska. Jej zdaniem bardzo dobrze się stało, że prezydent Lech Kaczyński pojechał do Francji zaraz po wypadku polskiego autokaru - okazał w ten sposób solidarność z ofiarami. Według niej, także szum medialny wokół tej sprawy również jest zjawiskiem pozytywnym. To znak dla tych ludzi, że jesteśmy z nimi - powiedziała Woydyłło-Osiatyńska.
Psycholog dodała, że jedynymi "dobrymi skutkami" takiej tragedii, jaka miała miejsce w niedzielę we Francji, jest to, że przy tej okazji tysiące ludzi okazują współczucie i pomoc, jednoczą się w modlitwie, a także - zaczynają zastanawiać się nad własnym życiem. Refleksja o śmierci może paradoksalnie wzbogacić nasze życie, skłonić do zadania sobie pytania: a gdyby mnie to spotkało? Czy przytuliłam dziś swoje dziecko, powiedziałam coś miłego matce?- powiedziała Woydyłło-Osiatyńska.