Psy z lotniska straciły pracę za moczenie bagaży
Dwa kundle, które okazały się doskonałymi psami do wyszukiwania przemycanych narkotyków na lotnisku w Bangkoku, straciły pracę za swoje paskudne maniery - podała gazeta "Bangkok Post".
11.06.2007 | aktual.: 11.06.2007 18:18
W ramach programu zainicjowanego przez króla Bhumibola Adulyadeja para kundli o imionach Mok i Lai z poniewierki na ulicach awansowała do pracy na lotnisku Chiang Rai na północy Tajlandii - blisko "złotego trójkąta" słynącego z produkcji opium.
Po przeszkoleniu Mok i Lai swoje zadanie wyszukiwania węchem przemycanych narkotyków spełniały doskonale. Nie ustawały jednak skargi od pasażerów - kundle znaczyły moczem obwąchiwane bagaże i "molestowały" kobiety, wchodząc im na nogi.
"Oba spisywały się równie dobrze co zagraniczne rasy szkolone do poszukiwania narkotyków, ale ich maniery rodem z ulicy pozostawiały wiele do życzenia" - powiedział ppłk policji Jakapop Kamhon.
Król Bhumibol jest znany z tego, że kocha psy i wielokrotnie zachęcał swoich poddanych do adoptowania bezdomnych kundli.
W zeszłym roku z okazji 60. rocznicy jego wstąpienia na tron bezpańskie psy z Bangkoku wysłano do specjalnie wybudowanej psiarni, aby tam dożyły spokojnie starości.