Psy nie wskazały, by pod gruzami znajdowały się ciała
Psy - szkolone do poszukiwania w gruzach
ofiar śmiertelnych - które po południu ponownie
sprowadzono na teren katastrofy budowlanej w Katowicach, nie
wskazały, by pod gruzami znajdowały się ciała ofiar - poinformował
wicewojewoda śląski Artur Warzocha.
30.01.2006 | aktual.: 30.01.2006 18:36
Psy wskazały pięć miejsc, w których - jak można było sądzić - znajdują się ciała przygniecionych przez konstrukcję osób. Jednak po przeszukaniu natrafiono tam jedynie na ślady krwi - powiedział wicewojewoda na konferencji prasowej w Katowicach.
Dodał, że psy zostały już wycofane z rumowiska. Rzecznik śląskiej straży pożarnej Jarosław Wojtasik uściślił w rozmowie z PAP, że obydwa psy - jeden ze straży pożarnej w Nowym Sączu, drugi z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie - nadal są w dyspozycji ratowników i mogą być jeszcze użyte, więc efekt wprowadzenia ich na rumowisko nie jest ostatecznie przesądzony.
Wicewojewoda Warzocha poinformował, że jeszcze w poniedziałek może zapaść decyzja, kiedy na teren katastrofy będzie mógł wjechać ciężki sprzęt. Obecnie debatuje nad tym zespół reagowania kryzysowego wojewody, z udziałem m.in. strażaków i ekspertów z zakresu budownictwa.
Ponowne skorzystanie z umiejętności psów miało na celu potwierdzenie przypuszczeń strażaków, że pod gruzami nie ma już ciał ofiar. Choć strażacy są tego niemal pewni, przed rozbiórką pozostałości hali przy użyciu ciężkiego sprzętu chcieli jeszcze raz wykorzystać możliwości szkolonych do tego celu zwierząt.
Psy już kilkakrotnie pomagały ratownikom na rumowisku, były to jednak zwierzęta szkolone do poszukiwania w gruzach żywych ludzi. Za pierwszym razem, w niedzielę, wskazały 13 lokalizacji, w których - jak się okazało - były ludzkie zwłoki. Było to krótko po tragedii. W niedzielę po południu psy nie wskazały już nikogo. W poniedziałek skorzystano natomiast z psów szkolonych specjalnie do wykrywania zwłok, stąd m.in. ich reakcja na krew.
W wyniku zawalenia się dachu hali wystawowej podczas międzynarodowej wystawy gołębi zginęły 62 osoby; ich lista wciąż nie jest ostatecznie zamknięta. Jak informuje śląska policja, faktycznie zidentyfikowano 59 ofiar, z czego 34 - jak mówią policjanci - w sposób procesowy, czyli łącznie z okazaniem rodzinie, sekcją zwłok, pobraniem materiału genetycznego, odcisków palców itp.